8 marca 2014

„Pompeje”


Opis:

Kiedy Milo był dzieckiem widział jak rzymianie zabijają jego rodzinę oraz cały klan. Sprzedany do niewoli chłopak stał się jednym z najpotężniejszych gladiatorów i wkrótce trafia na arenę Pompejów. Tam, po latach znów będzie musiał spojrzeć w twarz znienawidzonemu oprawcy. Antycznym miastem zaczynają jednak wstrząsać pomruki Wezuwiusza. Ludzie nie wiedzą jeszcze, że wkrótce staną w obliczu jednej z największych katastrof w historii ludzkości.

Zwiastun:



Recenzja:
Płomienie nie znają litości…

Zapraszam Was w podróż w czasie do roku 79, do pięknego miasta Pompeje. Mityczne miasto znajdujące się w cieniu wielkiej góry jest w samym centrum rozkwitu. Kwitnie handel, rozrywka, miłość i intrygi. Jednak nie będziecie jedynie świadkami zwykłej codzienności mieszkańców Pompejów. Już wkrótce bowiem, potężna góra zgotuje im okrutną niespodziankę. Niedługo zaleje swą lawą i zasypie popiołem każdy plan, marzenie, każde pompejskie ciało. A dzięki magii kina i Ciebie Widzu nie oszczędzi.



Przez opowieść prowadzą nas dwie postaci: Milo i Cassia. Milo jest gladiatorem niewolnikiem, któremu rzymianie przed laty wymordowali rodzinę. Trawiony wspomnieniami i żądzą zemsty, Milo staje się jednym z niepokonanych wojowników. Cassia z kolei jest córką bogatego przedsiębiorcy Pompejów. Właśnie wraca z Rzymu, gdzie miało miejsce wydarzenie o którym nie chce wspominać, ale ma nadzieję jak najszybciej o nim zapomnieć. Drogi tej dwójki przecinają się już w trakcie podróży do Pompejów, a iskierka fascynacji niemal natychmiast zaczyna się tlić między nimi.



Film pod względem fabularnym oferuje nam kilka intryg i kilka różnych wątków jednak początkowo jakość szczególnie nie porywa. Możemy tu zaobserwować okrutną politykę rzymian a szczególnie pewnego skorumpowanego rzymskiego generała, który nie cofnie się przed niczym aby dostać to czego pragnie. Mamy też wątek niewolnictwa gdzie możemy bliżej przyjrzeć się relacjom między gladiatorami, którzy wbrew pozorom nie zawsze okazują się dla siebie jedynie wrogami. Największe wrażenie zrobił na mnie niewolnik Atticus, który był jedną z najciekawszych i najlepiej odegranych postaci.
Jednak uważam, że żaden z wątków nie został potraktowany z dostateczną uwagą i zaangażowaniem. Twórcy filmu od początku mieli zamiar w głównej mierze skupić się na katastrofie i tak właśnie zrobili.



Prawdziwie ciekawie robi się bowiem  dopiero, kiedy zaczyna odzywać się wulkan. Już na początku nie jest łaskawy dla nikogo, kto stanie na jego drodze. Wkrótce rozpocznie się desperacka walka o przetrwanie. Walka, która obudzi w ludziach najgorsze instynkty, lecz z góry skazana będzie na klęskę. To tak jakby góra od lat patrząc na zepsucie w tym pięknym mieście, postanowiła ukarać jego mieszkańców i uwięzić ich na wieki w swym popiele. Dzięki efektom 3D i widza nie ominie „przyjemność” oberwania belką po głowie, zalania lawą, czy zasypania wulkanicznym pyłem. Efekty te robią chwilami większe, chwilami mniejsze wrażenie, ale może zwyczajnie trafiły mi się gorsze okulary ;-)



Znajdziemy tu też kilka nieścisłości. Ziemia osuwa się bowiem bohaterom z pod stóp i pochłania ich, jednak główni bohaterowie znajdują w tym czasie nawet chwilę by ich opłakiwać. Sami za to zawsze są o krok przed śmiercią. Wulkan potrafił też spowolnić lub całkiem się zatrzymać w momencie kiedy wymagała tego akcja. W obliczu ogromnej katastrofy są to jedynak minimalne przerywniki budujące większy dramatyzm więc można tu wybaczyć twórcom brak realizmu. Nie mogę jednak wybaczyć twórcom opisu że pomylili imię głównej bohaterki, którą z Cassii przechrzcili na Flavię, oraz całkowicie poprzekręcali priorytety Milo. Dlatego opis powyżej napisałam sama.

Największe wrażenie zrobiła na mnie końcówka. Gdyby w kinie nie było tylu ludzi pewnie spod moich okularów 3D wypłynęło by kilka słonych kropelek. Przyznam, że nie spodziewałam się takiego obrotu spraw i wśród różnych przewidywanych przeze mnie scenariuszy ten nawet się nie pojawił.



Podsumowując, „Pompeje” to całkiem fajna produkcja łącząca w sobie cechy filmu historycznego i katastroficznego. Dodajcie do tego intrygi, zakazane uczucie, walki gladiatorów, krwawe okrucieństwo i popioły wulkanu a dostaniecie ciekawy film z kapitalnym zakończeniem. Łączy on w sobie nieco z „Gladiatora” czy „Spartacusa” i jest tym bardziej wymowny, iż wiemy, że cała historia miała miejsce naprawdę. Ja będę go dobrze wspominać a scena finałowa, wyryła mi się w pamięci już chyba na zawsze.

Ocena:

8/10


14 komentarzy:

  1. Sporo czasu czekałam na ten film, głównie przez wzgląd na Kita Haringtona, który w filmie wcielił się w postać Milo. Kocham go za rolę w "Grze o Tron", jest jednym z moich ulubieńców i za cel sobie postawiłam, obejrzeć wszelkie możliwe produkcje z nim związane. ^^ Jakoś po premierze powyższego filmu, ochota na niego mi przeszła, aczkolwiek myślę, że to po prostu wina szkoły i zmęczenia. Postaram się nadrobić wszelkie zaległości kinowe i filmowe w czasie przerwy świątecznej, bądź - w pesymistycznym scenariuszu - we wakacje, i "Pompeje" będą na pewno jednym z pierwszych obejrzanych przeze mnie filmów. :) Kit jako gladiator... ZEUSIE! Zdecydowanie coś dla mnie ^^
    Pozdrawiam!
    Sherry

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. O tak, Kit był świetny :-)
      Poczekaj tylko aż zobaczysz scenę finałową! Ale będzie ryk :-P Pokochasz go za nią jeszcze bardziej ;-)

      Pozdrawiam!

      Usuń
  2. W sumie może się wybiorę jak znajdzie się ktoś chętny żeby ze mną iść :D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Mam nadzieję, że jednak ktoś taki się znajdzie ;-) takie filmy najlepiej ogląda się na dużym ekranie ;-)

      Usuń
  3. Kocham starożytność i wszystko co jest z nią związane ^^ Na ,,Pompeje" wybierałam się już kilka razy, ale jakoś nie mogę się w pełni zmobilizować >< Może w tym tygodniu...?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Mam nadzieję, że zmobilizujesz się jak najszybciej! :-) Myślę, że będziesz usatysfakcjonowana ;-) Ja też uwielbiam starożytność! Jeszcze w tym miesiącu odwiedzę ją ponownie w "300" ;-)

      Usuń
  4. Trochę się bałam właśnie tego, że będzie mało realistycznie i jednak podstawą będzie ten nieszczęsny romans. Niemniej i tak chętnie obejrzę ten film - chyba najbardziej dla efektów specjalnych :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Romans nie jest absolutnie podstawą i został bardzo delikatnie ujęty więc nie ma się czego obawiać ;-) Ja powiedziałabym, że to raczej fascynacja i zaledwie rodzące się uczucie. A efekty były chwilami naprawdę dobre. Lawa wprost wylewa się z ekranu :-D

      Usuń
  5. Przypuszczam, że na koniec zakochana para spłonęła w lawie w trakcie namiętnego pocałunku i to było takie romantyczne, zgadłem ;)?
    W sumie warto obejrzeć chociażby ze względu na samą starożytność, którą uwielbiam... tylko, że jedynie jej filmową wersję ;). Kto wie może film mi się nawet spodoba ;p.

    Miłego dnia :*!
    Melon

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Melon nie spojleruj! :-P Kurde naprawdę tak łatwo to odgadnąć? :-( W sumie kogo ja oszukuję, plakat jest już jednym wielkim spojlerem ;-) Ale to naprawdę było romantyczne :-P Nie mów, że nie bo się nie znasz :-P
      Jeśli jednak trochę obawiasz się tego romantyzmu to powiem, że wątek niewolników i walk na śmierć i życie jest znacznie bardziej rozwinięty, a ten pocałunek na koniec jest jedynym w całym filmie ;-)

      Pozdrawiam!

      Usuń
  6. Film ma świetne efekty ale niestety jest nieco kiczowaty...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. A mi się podobał, może dlatego, że był klimatyczny, a może to po prostu magia kina ;-)
      Pozdrawiam!

      Usuń

Drogi czytelniku!
Bardzo dziękuję za przeczytanie mojego tekstu, to naprawdę wiele dla mnie znaczy. Znasz już mój punkt widzenia, będę bardzo wdzięczna jeśli podzielisz się również swoim. A jeśli zdecydujesz się do mnie wrócić, możesz być pewien, że najdziesz tu odpowiedź ;-)

Zobacz też:

.