2 lutego 2014

„Ja, Frankenstein”



Opis:
Adam, potwór stworzony przez doktora Frankensteina, od ponad 200 lat żyje samotnie, kryjąc swoją tożsamość przed ludźmi. Obdarzony ogromną siłą i wytrzymałością, wytrenowany w sztukach walki, broni naszego gatunku przed zakusami istot rodem z najgorszych koszmarów. Nieoczekiwanie i wbrew swojej woli zostaje uwikłany w odwieczną wojnę pomiędzy dwoma klanami nieśmiertelnych. Obie frakcje chcą odkryć sekret jego zmartwychwstania, by dzięki niemu zdobyć kontrolę nad armią żywych trupów.

Zwiastun:

 Opinia:
Moja wiedza na temat Frankensteina zawsze była bardzo ograniczona. Szczerze mówiąc nie wiedziałam nawet czy to potwór czy jego twórca się tak nazywał. Wszystkie luki zostały jednak uzupełnione po obejrzeniu fantastycznego filmu w reżyserii Stuarta Beattie. Potwór stworzony przez szalonego naukowca zemścił się na swoim twórcy. Nie zaznał jednak przez to spokoju. Pozbawiony celu włóczy się po świecie skazany na wieczne życie w ciele bez duszy. Wszystko zmienia się, kiedy na jego drodze stają demony, które usiłują go porwać. Wkrótce ostaje wplątany w odwieczną wojnę pomiędzy demonami a gargulcami. Wojnę o losy ludzkości.  Nadchodzi czas, kiedy musi wyjść z cienia, bo choć nie prosił się o życie, to nie ma zamiaru go oddać. I będzie za nie walczył. Za wszelką cenę.



Tempo akcji zaskakuje już od pierwszej chwili, w zasadzie już pierwszy kwadrans seansu był niezwykle dynamiczny i co ciekawe- tempo nie zwalniało aż do ostatniej minuty! Film jest wprost przepełniony akcją, nieprzewidywalnością, napięciem i walką. Walki jest tam szczególnie dużo i nie ma się czemu dziwić- mamy przecież wojnę. Skala śmierci też jest rażąca, wielu poznanych bohaterów nie pozna zakończenia tej historii. Nie znaczy to wcale, że na ekranie zobaczymy jedną wielką krwawą miazgę. Wręcz przeciwnie, zamiast krwi dostajemy bowiem… ogień. I to całe morze ognia. Myślę, że nawet Małgosia Foremniak była by usatysfakcjonowana (jeśli oglądacie „Mam talent” powinniście wiedzieć co mam na myśli J )



Wspominałam nieprzewidywalność, ale paradoksalnie największym zaskoczeniem dla widza jest sam główny bohater. Ciężko go rozgryźć i dobrze poznać, bo on sam nie wie do końca kim jest. Jako twór pozbawiony duszy nie jest przyzwyczajony do dbania o kogokolwiek poza sobą, nie wiemy więc do końca jakie podejmie decyzje w związku z wojną i czy w ogóle da się w nią wciągnąć. Jak ma zaufać komukolwiek, skoro nie ufa nawet sobie?



Co ciekawe w filmie próżno szukać jakiegokolwiek wątku romantycznego, choć teoretycznie były powody by sądzić, że taki będzie. Filmowcy przyzwyczaili nas, że w każdej produkcji obowiązkowo musi znaleźć się miłość, lub chociażby pożądanie. W końcu skoro zombie może kochać, to Frankenstein chyba tym bardziej?  Tu jednak priorytety są nieco inne i choć początkowo byłam odrobinę rozczarowana, to po namyśle muszę przyznać, że było to dobre posunięcie, ponieważ taki wątek był faktycznie zbędny.



Film opowiada o drodze głównego bohatera do poznania własnego „Ja”, akceptacji siebie i znalezieniu celu w życiu. Tytuł „Ja, Frankenstein” nie jest więc przypadkowy. Bohater nie należy do żadnego znanego mu gatunku, nie jest demonem, gargulcem, ani nawet człowiekiem. Usiłuje więc  odkryć CZYM lub KIM tak naprawdę jest.


Jestem pod ogromnym wrażeniem tej barwnej, dopracowanej i dynamicznej produkcji i polecam ją wszystkim fanom dobrego kina.

Ocena:

9/10


14 komentarzy:

  1. A tak się właśnie zastanawiałam czy nie przejść się na ten film :) Skoro akcja jest dynamiczna od początku do samego końca, jest pełno ognia i demonów to z chęcią zobaczę ^^

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. działo się oj działo :) ja jestem zadowolona :)

      Usuń
  2. Miałem w planach obejrzenie tego filmu, a po Twojej recenzji jestem jeszcze bardziej przekonany. Pewnie ostatecznie po niego sięgnę.
    Ja ze swojej strony polecam "Sztukę dorastania" i "Charliego" - dwa świetne dramaty.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Mam nadzieję, że się nie rozczarujesz :) Ja byłam pozytywnie zaskoczona :)

      Usuń
  3. Witaj,
    Jak ja dawno u Ciebie nie bylem :D
    Mimo twoich zachwytów nie ciągnie mnie do tego filmu, to nie moje klimaty.
    Do Kina wybiorę się na dniach, tylko jeszcze nie wiem na jaki film. Może mogłabyś mi jeszcze jakiś polecić? Chętnie poszedłbym na Paranolmal Activiti lecz tam pewno mnie nie wpuszczą ...
    Pozdrawiam Damian.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Hej :) Witam z powrotem ;)
      Nie wiem jeszcze jakie filmy lubisz więc więc nie bardzo wiem co mogłabym polecić. Ja chętnie obejrzałabym jeszcze "Złodziejkę książek", bajkę "Skubani", "47 Roninów" i z niedalekich zapowiedzi "Lego przygodę". Swoją drogą dobry temat na post, może taki wkrótce stworzę ;)
      Pozdrawiam!

      Usuń
  4. Jak zobaczyłam zwiastun, to byłam pewna, że film mi się spodoba. Mam nadzieje, że uda mi się go obejrzeć w najbliższym czasie.
    Przesyłam buziaki:*

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja też gdy tylko zobaczyłam zwiastun wiedziałam że to będzie coś dobrego :) I nie pomyliłam się ;) Bardzo się cieszę, że załapałam się jeszcze na seans kinowy, bo na małym ekranie to już nie to samo ;)
      :*

      Usuń
  5. to może być ciekawa pozycja do obejrzenia :)

    OdpowiedzUsuń
  6. Na film czekałam z niecierpliwością, a teraz gdy już jest... po prostu nie mam czasu na obejrzenie go. Co jest swego rodzaju ironią skoro mam ferie. Czyż nie powinnam mieć mnóstwo wolnego czasu? Ale nie, bo po co, nagle na głowę zwaliło mi się wszystko co odwlekałam już tyle czasu... Nie ważne, nie ważne. Sherry znów zaczyna tyradę bez sensu.
    W każdym razie - prędzej czy później film obejrzę i liczę na równie pozytywne wrażenia co twoje! :)
    Pozdrawiam,
    Sherry

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Oj wiem coś na temat braku czasu... A podczas zbliżających się ferii będę miała go jeszcze mniej...

      A film serdecznie polecam- mnie pochłonął całkowicie. Przynajmniej na chwilę miałam okazję o wszystkim zapomnieć. Za dużo się działo, nie było miejsca dla zabłąkanych myśli :)

      Pozdrawiam!

      Usuń

Drogi czytelniku!
Bardzo dziękuję za przeczytanie mojego tekstu, to naprawdę wiele dla mnie znaczy. Znasz już mój punkt widzenia, będę bardzo wdzięczna jeśli podzielisz się również swoim. A jeśli zdecydujesz się do mnie wrócić, możesz być pewien, że najdziesz tu odpowiedź ;-)

Zobacz też:

.