Każdy z nas jest w pewnym stopniu dzieckiem. Jedni mniej,
inni bardziej. Jedni dosłownie, drudzy w przenośni. Każdy jednak kiedyś był
dzieckiem, a tak się składa, że dzieciństwo kojarzy mi się w głównej mierze z
bajkami. Mówią, że z wszystkiego prędzej czy później się wyrasta, ale to
zamiłowanie do animacji pozostało we mnie równie silne jak wtedy, kiedy byłam
dzieckiem. Od bajek nigdy nie stronię. Wręcz przeciwnie. Dlatego kiedy na
ekrany wszedł preqel do kochanej przeze mnie w dzieciństwie animacji „Potwory i
spółka”, czym prędzej pobiegłam do kina. Jak było? O tym za chwilę.
Każdy kiedyś był dzieckiem. Myślicie, że Potwory, które
straszyły was w dzieciństwie zawsze były takie same? Wcale nie! One też kiedyś
były dziećmi a potem nastolatkami. I zanim zostały pełnoetatowymi Straszakami,
musiały chodzić do szkoły.
Od kiedy w
dzieciństwie, na szkolnej wycieczce Mike Wazowski zobaczył jak funkcjonuje
Fabryka strachu, doskonale wiedział, ze odkrył swoje przeznaczenie. Chciał tak
jak profesjonalni Straszacy, co noc otwierać drzwi do dziecięcych pokoi by
straszyć maluchy i pozyskiwać w ten sposób energię niezbędną w świecie
Potworów. Właśnie w tym celu wyrusza do Uniwersytetu Potwornego. Co więcej,
Mike ma plan. Chce zawojować cały potworny świat i stać się najstraszniejszym z
Potworów. Chce być najlepszym z najlepszych. Dlatego zapisuje się na
Straszologię i zapałem bierze się do pracy, nie straszny mu żaden test, ani
przerażająca mina. Wie, że jest świetny. Przed nim jednak najtrudniejszy test.
Bo, czy mały zielony potworek z cyklopim okiem, przypominający wyglądem piłkę
plażową, mimo całej swojej wiedzy może być naprawdę straszny?
Przewrotny los stawia przed Mikiem kolejne wyzwanie. Poznaje
on bowiem Jamesa P. Sullivana, zwanego też Sulley, wielkiego, niebieskiego,
zarozumiałego i cóż… niezaprzeczalnie strasznego. Sulley ma za nic naukę,
uważa, że jego znane nazwisko, idealny wygląd i wrodzona potworność są same w
sobie przepustką do kariery a Uniwersytet to tylko formalność i to w dodatku
przyjemna, bo pełna imprez i dobrej zabawy. Nietrudno się domyślić, że Mike i
Sulley nie przypadną sobie do gustu. Jednak ich konflikt pociągnie za sobą
pewne bardzo nieprzyjemne konsekwencje. By ocalić swój honor i miejsce na
Straszologii, będą oni musieli wystąpić w Straszatonie- turnieju, który ma
wyłonić najstraszniejsze Potwory. Problem pierwszy: muszą zwyciężyć. Problem
drugi: razem… Nie będzie łatwo, nie obędzie się bez złośliwości i zabawnych
sytuacji. A co z tego wszystkiego wyniknie musicie odkryć już sami.
„Potwory i spółkę” jak już wspominałam, w dzieciństwie
bardzo lubiłam. Widząc znajome potwory wprost nie mogłam powstrzymać uśmiechu,
który niestety gasł podczas oglądania. Animacja jest świetna- pełno tu kolorów,
detali, naprawdę wiele działo się na ekranie, czasem nawet nie wszystko udawało
mi się „uchwycić”. Zabrakło mi jednak tego „czegoś”.
Ogólnie bajkę ogląda się całkiem miło i przyjemnie. Co
prawda okulary do 3D trochę mnie uwierały a i efekty zbytnio mnie nie
zachwyciły, ale jestem w stanie to przeboleć. Jednak jako osoba, która wprost
uwielbia się śmiać nie mogłam znieść faktu, że scenarzyści tak bardzo chcieli
być śmieszni, ze aż… nie byli. Co tu dużo mówić. Było zwyczajnie drętwo.
Owszem, bajka miała swoje lepsze momenty, raz czy dwa nawet szczerzyłam się jak
głupia, ale oczekiwałam znacznie, znacznie więcej zabawy!
Jak każda bajka, tak i ta miała „ukryty” niezbyt głęboko
morał. Wydaje mi się wręcz, że producenci postawili go ponad wszystko inne na
piedestale tak by był doskonale widoczny. Historia zawarta w „Uniwersytecie
potwornym” pokazuje jak ważna jest prawdziwa przyjaźń, uczy nie oceniać ludzi
po pozorach, a także daje lekcję szacunku i tolerancji.
Podsumowując: bajka wypada dosyć blado na tle poprzedniej
części (choć może nie powinnam się wypowiadać, bo „Potwory i spółkę” oglądałam
ładnych parę lat temu jako mała dziewczynka)
prawdopodobnie dlatego, że miałam względem niej dosyć duże wymagania. Zaczęło
się całkiem całkiem a potem całkiem się schrzaniło… Nie wiem też czy zabieranie
maluchów na tą bajkę będzie dobrym rozwiązaniem. Mniej więcej sześcioletni
chłopiec, który siedział obok mnie tak podsumował ten film (zaznaczmy: 20 minut
przed końcem): „Mamo, ja chcę już do domu…” Cóż… to chyba mówi wszystko ;)
Teraz będzie P.S ;)
Podobają Wam się
recenzje filmów/bajek? Chciałabym poznać Wasze zdanie. Jeśli tak, dajcie znać.
Postaram się wrzucać takie częściej. Jeśli nie, też dajcie znać J Nie będę Was męczyć.
Pozdrawiam!
Recenzji chcę więcej :)
OdpowiedzUsuńA co do Uniwersytetu potwornego, też oglądałam go niedawno i nie chwycił. Był tak do bólu schematyczny, typowa komedia dla młodszych nastolatków. Studio Disneya wypuściło takich historii na pęczki, klasyczne od zera do bohatera: zrobić coś by innym pokazać, że się potrafi. Na dobrą sprawę fakt, że postacie to były potwory nic nie wnosił- ot inne kierunki zajęć i tyle. Pierwsza część zachwycała niesamowicie oryginalną wizją świata za drzwiami szafy, pełna była uroczych detali. Tu mimo wysokiej jakości wykonania (oglądałam wersję 2D) nie było nic co by urzekało- no może poza dwugłowym gołąbkiem na początku. Stanowczo oczekiwałam czegoś więcej, jakiejś oryginalnej rysy w kolejnym spotkaniu w świecie potworów. Na to nie ma co w tym filmie liczyć...
W takim razie postaram się odwiedzić jeszcze kino w te wakacje ;)
UsuńGołąbek faktycznie był niezły, ale reszta... No cóż, chyba wszytko jest wyżej.
Jeśli chcesz obejrzeć jakąś naprawdę ciekawą bajkę to polecam animację "Krudowie"- bawiłam się na niej wyśmienicie! :)
Jestem pewna, ze mojemu mlodszemu bratu sie spodoba :)
OdpowiedzUsuńDawaj dalej takie recenzje :P! Ostatnio nie wiem co obejrzeć... a w szczególności nie mam pojęcia o premierach nowych bajek, więc fajnie by było jakbyś dodawała takie notki ;3.
OdpowiedzUsuń"Potwory i spółka" oglądałem, niezmiernie przypadły mi do gustu, dlatego i ta produkcja będzie cieszyć moje oczy w najbliższej przyszłości :P. Na pewno :).
Pozdrawiam serdecznie :*!
Melon
Nowe bajki mówisz... Teraz puszczają "Munionki rozrabiają" (kontynuacja "Jak ukraść księżyc", mogę się podzielić wrażeniami z pierwszej części jeśli będzie takie życzenie, bo ją posiadam), Jeśli podobały Ci się "Auta" to teraz nadlatują... "Samoloty" :D Serio sama nie wiem co o tym myśleć, ale mój chłopak uwielbia "Auta" więc pewnie zawlecze mnie też na to do kina :P Będą też "Smerfy 2" w sierpniu
UsuńZ filmów czekam na "Morze potworów" i "Miasto kości". A już w piątek wychodzi bardzo intrygujący "Jeździec znikąd" ;)
A co mi tam! Może walnę o tym notkę, jak myślisz? ;)
Jak chcesz to dawaj recenzję, ale ja już oglądałem "Jak ukraść księżyc" :P. Uwielbiam te małe dzieci jedzące z miski :D.
UsuńOj nie, za dzisiejsze Smerfy podziękuję. Gówniane to to i takie nazbyt plastikowe... aż rzygać się chce.
Z miłą chęcią przeczytałbym coś takiego, dawaj :p!
Uwielbiam pierwszą część, przez co nie mogę się doczekać kiedy zobaczę tą. Choć jestem za stara już na bajki ;d
OdpowiedzUsuńBardzo chętnie przeczytam kolejne Twoje recenzje bajek i filmów ;)
E tam za stara! Nikt nie jest za stary na bajki :D
UsuńNie oglądałam, ale jakoś nigdy nie była fanką tych Potworów. Nie wiem sama dlaczego... Pomyślałabym, że jestem już za staram, ale mój starszy brat to ogląda, więc chyba to nie to... ;] Swoją drogą - mówię tak na recenzje filmów!
OdpowiedzUsuńWiem coś o tym ;) Mój brat ma 24 lata a i tak dalej uwielbia oglądać bajki ;) Ja z resztą też a mam już pełne 18 ;)
UsuńZ chęcią obejrzę :) pierwsza część była genialna i zabawna, więc cieszę się z tego, że znowu można obejrzeć je w kinie :)
OdpowiedzUsuńMiałam ogromną ochotę iść na to do kina, ale tak jakoś wyszło, że przegapiłam :D W każdy razie na pewno obejrzę, bo pierwszą część ubóstwiam :)
OdpowiedzUsuńFilm jest fantastyczny, obejrzała go cała moja rodzina, bardzo nas ubawił:)
OdpowiedzUsuń