Wyd. You & Ya | Org. Kongdom of the Wicked | Tom I | 448 str. | 49,90 zł | Data wydania: 13.04.2022 r. |
Znacie to uczucie, kiedy macie wobec książki ogromne oczekiwania, ale po zakończeniu lektury nie potraficie jednoznacznie stwierdzić, czy się Wam podobała? Ja mam tak z „Królestwem nikczemnych”. Niesamowity pomysł i wspaniała sceneria zderzyły się tu z chaotycznym wykonaniem. Ale od początku. Głowna bohaterka, Emilia należy do rodu potężnych wiedźm zamieszkujących Sycylię. Swojej mocy nie wykorzystuje jednak zbyt często i ogranicza się raczej do podstawowych zaklęć. Najwięcej magii, jej zdaniem, kryje się w gotowaniu, czyli jej największej pasji, której chętnie oddaje się w rodzinnej restauracji. Kiedy jednak jej siostra bliźniaczka, Vittoria, ginie w tajemniczych okolicznościach, dla Emilii wszystko traci swoją magię. W spokojnej dziewczynie rodzi się gniew, a w raz z nim rządza zemsty. Postanawia za wszelką cenę dowiedzieć się kto i dlaczego zamordował jej siostrę i inne młode wiedźmy. W tym celu postanawia przywołać demona, jednak przez przypadek wzywa jednego z siedmiu książąt piekieł, czyli największych wrogów wiedźm. Książę Gniewu z jakiegoś powodu postanawia jej jednak pomóc w śledztwie. Tylko czy na pewno powinna mu zaufać?
Zacznijmy może od plusów tej historii. Bardzo spodobał mi się pomysł na fabułę łączący w sobie motyw osobistego śledztwa, wielkiej mrocznej magii i podziemnego królestwa zamieszkiwanego przez Nikczemnych. Ogromnym plusem było też jak dla mnie umiejscowienie akcji na Sycylii, w pięknym miasteczku Palermo, co nadało książce nieco egzotycznego charakteru. Dodatkowym smaczkiem (dosłownie) okazała się też pasja bohaterki do gotowania. Opisy przygotowywanego przez nią jedzenia sprawiały, że burczało mi w brzuchu, dlatego absolutnie odradzam czytanie książki z pustym żołądkiem (chyba, że chcecie co chwila przerywać lekturę, by coś przekąsić).
Początek tej historii wciągnął mnie i zauroczył, ale im bardziej zagłębiałam się w treść, tym bardziej wydawała mi się ona chaotyczna. W zasadzie od momentu, kiedy Emilia postanawia rozpocząć śledztwo, fabuła stała się tak zagmatwana, że ciężko było mi nadążyć za tym co się dzieje. Bohaterka co chwila dokonuje jakichś przełomowych odkryć, ale tłumaczone były tak enigmatycznie, że nie byłam do końca pewna czy rozumiem, co właściwie się dzieje. Choć autorka opisuje świat czarownic, nie wyjaśnia za bardzo zasad funkcjonowania magii, jedynie pobieżnie je nakreślając. Liczyłam więc, że może motyw Książąt Piekieł zostanie bardziej rozbudowany, ale ten wątek jest jeszcze bardziej tajemniczy. Nikczemni, czyli Malvagi początkowo opisywani są jako postać z legend, bohaterka ma więc o ich dosyć nikłe pojęcie. Kiedy jednak wkraczają na scenę, dostajemy zaledwie strzępki informacji i wstęp do opowieści o podziemnym królestwie, które poznamy lepiej dopiero w kolejnych częściach.
Zanim zabrałam się za lekturę „Królestwa nikczemnych” obejrzałam wiele artów z Emilią i Gniewem. Byłam więc pewna, że sięgam po fantastykę z dużym dodatkiem romansu hate love, ale i tu czekało mnie rozczarowanie. Między bohaterami jest złość i nieufność, oboje starają się wykorzystać siebie nawzajem do własnych celów, ale niemal do samego końca nie czułam miedzy nimi żadnej chemii ani zażyłości, a końcówka sprawiła, że już totalnie zgłupiałam w tej materii. Ogólnie historia pozostawiła mnie z uczuciem totalnego zmieszania, bo choć zagadkę udało się rozwiązać i rozumiem dlaczego w finale Emilia zdecydowała się postąpić tak a nie inaczej, fabuła ma tyle luk, niedomówień i enigmatycznych rozwiązań, że chyba nie do końca ją zrozumiałam. Trochę tak jakby autorka zapomniała części swojego pomysłu przelać na papier licząc, że czytelnik sam domyśli się niektórych rzeczy. Jak dla mnie za dużo było tego chaosu…
Ciężko mi podsumować tę historię, bo z jednej strony bardzo mnie zaintrygowała, ale z drugiej nie spełniła moich oczekiwań. Zbyt wiele było tu niedomówień, za dużo luk w fabule i zdecydowanie za mało wyjaśnień. Od historii ciężko się oderwać, bo czytelnik chce w końcu się dowiedzieć, o co w tym wszystkim chodzi, ale zakończenie nie przynosi zbyt wielu odpowiedzi. Wręcz przeciwnie, kończy się w samym środku akcji. Dlatego mimo, że wiele rzeczy mi się tu nie podobało, po prostu MUSZĘ przeczytać drugi tom. Kto wie, może wreszcie znajdę w nim to, czego oczekiwałam od początku.
Ocena:
6/10
Królestwo nikczemnych | Kingdom of the
Cursed | Kingdom of the Feared
Za egzemplarz dziękuję Wydawnictwu You&Ya
Wciąż jestem w trakcie lektury tej książki, ale wrócę jeszcze do tej recenzji! :D
OdpowiedzUsuńNie czytałam.
OdpowiedzUsuńMiałąm kilka takich książek czułam takie niezaspokojenie.
OdpowiedzUsuń