Wyd. We Need Ya | Org. The City of Brass | 586 str. | 49,90 zł | Data wydania: 02.06.2021 r. |
Nahri nie wierzy w magię. Ale magia wierzy w Nahri... Do niedawna dziewczyna była oszustką i złodziejką, starającą się po prostu jakoś przeżyć na ulicach XVIII wiecznego Kairu. Jednak fałszywy rytuał oprawiony dla pieniędzy okazał się punktem zwrotnym w jej życiu. Nahri niechcący przywołuje najprawdziwszego dżina, (z którym nie chce mieć nic wspólnego) ale też istoty, które chcą ich oboje zabić (więc nie ma wielkiego wyboru- musi uciec z niechcianym sprzymierzeńcem). Nagle okazuje się, że magiczne istoty i czarodziejskie krainy, to wcale nie bajki, wielka moc jest na wyciągnięcie ręki a w żyłach Nahri krąży krew dżinów i to najpotężniejszego rodu uzdrowicieli. Rodu, który był uznawany za wymarły...
Czytając "Miasto
mosiądzu" przeżywałam lepsze i gorsze momenty. Początek był rewelacyjny-
od razu polubiłam Nahri, która jest twardą, stanowczą bohaterką, zahartowaną
życiem na ulicy. W kwestii magii i dżinów była tak samo zielona jak ja, więc stopniowe
odkrywanie magicznego świata jej oczami było fascynujące. Jednak już w drugim
rozdziale zostajemy przeniesieni do magicznego Dewabadu, tytułowego miasta
mosiądzu, gdzie śledzimy losy innego bohatera- księcia Alego- który wplątał się
w polityczną intrygę. Nagle zalała mnie fala informacji, nie miałam pojęcia kto
jest kim i jak funkcjonuje społeczność miasta. Rozdziały o Alim dłużyły mi się
niemiłosiernie i dopiero kiedy losy jego i Nahri się przecięły z całą
szczerością mogłam powiedzieć, że książka mnie wciągnęła. Ale było to w połowie
dosyć obszernego tomiszcza...
Fabuła powieści skupia się na motywie drogi i odkrywaniu swoich korzeni (w przypadku Nahri) oraz na politycznych wyborach między lojalnością wobec rodu, a własnym przekonaniom (w przypadku Alego). Najważniejsze w tej historii jest jednak magiczne miasto mosiądzu - Dewabad. Źle się w nim dzieje, rody popadają w konflikty, władza jest chwiejna, a próby buntu- krwawo tłumione. Niemagiczni mieszańcy- szafici, są traktowani jak zaraza, ale zgodnie z prawem nie mogą opuścić miasta i zamieszkać między ludźmi. Pokój wisi na włosku, rebelia jest kwestią czasu, a bohaterowie będą musieli zdecydować, po której staną stronie... Podobny motyw i klimat znajdziecie w "Buntowniczce z pustyni", więc jeśli podobała się Wam tamta historia "Miasto mosiądzu" również Was zachwyci.
Oprócz polityki,
intryg i bogatej historii dżinów w książce nie zabraknie też... miłosnych
dylematów. Autorka nie skupia się na nich co prawda tak bardzo jak bym sobie
tego życzyła, ale czuję, że w kolejnych tomach czeka mnie w związku z tym masa
emocji. Uczucia są skomplikowane i w każdej możliwej konfiguracji, bez szans na
happy end. Jeśli chodzi o emocjonalną stronę książki (bo właśnie emocji
najbardziej szukam w literaturze) początkowo miałam problem, żeby zaangażować
się w tę historię. Nie "czułam" jej, co mocno mnie rozczarowało, ale
z czasem zaczęłam ją coraz bardziej doceniać. Nie była to miłość od pierwszego
wejrzenia, ale w ostatecznym rozrachunku okazało się, że opowieść Nahri, Dary i
Alego ma wiele do zaoferowania. I mam nadzieję zaoferuje mi jeszcze więcej w
kolejnych tomach.
Ocena: 8/10
Miasto
mosiądzu | The Kingdom of Cooper | The Empire of Gold
________________________________________________________
Fajnie, że pojawiają się także miłosne dylematy. To lubię.
OdpowiedzUsuńNie mówię nie.
OdpowiedzUsuń