Wyd. We Need Ya | Org. Zenith |Seria Androma Tom I | 624 str. | 39,90 zł | Data wydania: 05.06.2019 r. |
Dawno, dawno temu w odległej galaktyce
Mirabel…
Cała Galaktyka Mirabel drży w obawie przed Andromą Racellą,
znaną również jako Krwawa Baronowa. To kosmiczna piratka, która za odpowiednią
sumę zabije każdego i podejmie się nawet najbardziej niebezpiecznego zadania. Choć
Androma ma na sumieniu wiele istnień nie jest zupełnie pozbawiona serca. Dla niewielkiej
załogi swojego kosmicznego okrętu, jest gotowa na każde poświęcenie. Kocha swoje
towarzyszki jak własną rodzinę, a ich bezpieczeństwo jest dla niej
najważniejsze. Choć Krwawa Baronowa jest nieuchwytna i sieje postrach, daje się
złapać w pułapkę swojego największego wroga. Ten jednak zamiast ją zabić, zleca
jej niemożliwą do wykonania misję. By ochronić swoją załogę, Andi zgadza się
wypełnić zlecenie o wiele niebezpieczniejsze niż wszystkie dotychczasowe. Jakby
tego było mało ma działać ramię w ramię z byłym kochankiem, który złamał jej
serce. Jednak bohaterowie nie wiedzą jeszcze, że są tylko pionkami w
galaktycznej grze o władzę, a ich misja wywoła lawinę konsekwencji, którą
odczuje cała Mirabel.
Ciężko mi pisać o „Zenithcie”,
bo to historia, która okropnie mnie wymęczyła. Nie wiem jakim cudem, ale
autorkom udało się stworzyć z uwielbianych przeze mnie motywów, powieść, przez
którą ciężko mi było przebrnąć. Początkowy entuzjazm gasł z każdą kolejną
stroną, a że stron było naprawdę wiele, męczyłam się z tą historią prawie dwa
tygodnie. Największym minusem jest tu styl autorek, który wybitnie mi nie
odpowiadał i zmieniał nawet ciekawsze sceny, w mdły i nudny bełkot. Kompletnie nie
mogłam się wczuć w akcję, a kolejne strony przewracałam coraz bardziej znużona
i zobojętniała. W końcu zamiast zwyczajowego „co będzie dalej?”, towarzyszyła
mi już tylko myśl „czy ta książka kiedyś się skończy?”…
Znam autorów, którzy mają tak fantastyczny styl, że ich
powieści chłonie się całym sercem, nawet jeśli piszą o niczym. Tu było
dokładnie odwrotnie. Niby cały czas się coś dzieje, fabuła jest nawet
przemyślana i w miarę dopracowana, a jednak kompletnie nie obchodziło mnie to,
co się stanie za chwilę. Zero jakichkolwiek emocji okazało się gwoździem do
trumny. Sytuacji nie poprawiał też fakt, że autorki często za bardzo dają się
ponieść, wenie i serwują czytelnikom porównania typu „wściekła jak zmokła
kocica”, „gorzka jak zimna Solerańska noc” czy „nadzieja, to wściekła cipka”. Kiedy
trafiałam na takie fragmenty w i tak słabym tekście, traciłam nadzieję, że w
ogóle dobrnę do zakończenia. Oprócz kwiecistych porównań, trafiały się też
zdania, które nie miały kompletnie żadnego sensu, takie jak na przykład „Umysł
Andi był przetarty, pozbawiony fragmentów, które czyniły ją śmiertelną”. Cóż
mogę powiedzieć… żaden, nawet najlepszy pomysł nie obroni się jeśli zostanie
słabo opisany. A ten został opisany tragicznie.
Co mogę powiedzieć o bohaterach? Choć autorki starały się,
by byli jak najbarwniejsi, nie żywię cieplejszych uczuć do żadnej z postaci.
Androma, choć stylizowana na najbardziej niebezpieczną zabójczynię w galaktyce,
jest tak naprawę, jest samotną nastolatką, która niezbyt dobrze znosi swój
piracki żywot. Jej były, Dex, miał być chyba seksownym łotrem, ale szybko
okazało się, że to ciepła klucha z irytującym charakterem. Dex metaforycznie
wbił Andi nóż w serce, za to ona jemu zrobiła to samo już całkiem dosłownie,
dlatego ich ponowne spotkanie mogło być czymś naprawdę elektryzującym. Niestety
nie było, a o chemii między tą dwójką mogłam jedynie marzyć. Załoga statku Andromy,
zaskakująco mocno przypomina mi tą ze „Strażników Galaktyki”, w zasadzie każdy
bohater ma jakieś cechy wspólne ze swoim filmowym odpowiednikiem, z tą różnicą,
że „Strażnicy”, byli przezabawni, a tutaj bohaterowie śmieją się z rzeczy,
które mnie raczej żenowały niż bawiły.
O CZYM? „Zenith”, to pierwszy tom serii o kosmicznych
przygodach Krwawej Baronowej i jej nieustraszonej załogi. Sam pomysł był
całkiem ciekawy, fabuła również została nieźle przemyślana i zaplanowana,
jednak fatalny styl sprawił, że książkę czytało się po prostu źle. Za dużo tu było dłużyzn, bezsensownych
opisów i żenujących porównań. Za mało emocji, akcji i scen, które wciągają
zamiast nudzić. Miałam mocno wygórowane oczekiwania względem tej historii, a
niestety jestem okropnie rozczarowana i wynudzona. Jeśli jesteś zbuntowaną
nastolatką, która w umiarkowanym stopniu interesuje się science fiction, ta
historia może Ci się spodobać. Jednak jeśli jesteś starszym czytelnikiem, który
ceni sensowne i dobrze napisane historie- trzymaj się od „Zenithu” jak
najdalej!
Ocena:
4/10
Seria Androma:
Zenith | Nexus
__________________________________________________________
Raczej się chyba nie polubię z tym tytułem :c
OdpowiedzUsuńTo ja będę się trzymać jak najdalej! [Kreatywna-alternatywa]
OdpowiedzUsuńNie czytałam i nie sięgnę.
OdpowiedzUsuńChyba się nie skuszę!
OdpowiedzUsuń