Wyd. Kobiece | Org. Crown of Lies | Tom I | 420 str. | Data wydania: 23.01.2019 r. |
Księżniczka w złotej klatce i czarodziej kłamstw
Podobno nawet najbrzydsza prawda jest lepsza od najpiękniejszego
kłamstwa. Czasem jednak iluzja jest zbyt kusząca, by odrzucić ją dla brutalnych
faktów. Prawda jednak ma to do siebie, że lubi wychodzić na jaw w najmniej
spodziewanym momencie…
Życie Noelle przypomina mydlaną bańkę. Jako złote dziecko
właściciela jednej z największych sieci sprzedażowych w Stanach, Belle Elle, od
zawsze była przygotowywana do przejęcia rodzinnego dziedzictwa. Jednak władza
to nie tylko luksus, pieniądze i dobra zabawa. Dla Noelle, to przede wszystkim
ciężka praca i całkowite oddanie firmie. Jej dzieciństwo zamiast zabaw, wypełnione było
nauką strategii marketingowych. Zamiast przyjaciół, miała statystyki sprzedaży
i arkusze kalkulacyjne. Choć musiała dorosnąć zbyt szybko i nie miała żadnego
wpływu na swoją przyszłość czuła, że tak musi być i nie widziała siebie w
żadnym innym miejscu. Jednak w dniu swoich dziewiętnastych urodzin, zdecydowała
się na mały bunt. Tylko jedną noc kiedy nie będzie przyszłą panią prezes,
dziedziczką fortuny i przykładną córką. Chciała spróbować być kimś normalnym,
dlatego wyrwała się ze swojej złotej klatki i ruszyła w nieznane. Jednak ta noc
sprawiła, że mydlana bańka pękła. I już nic nie było takie jak dawniej.
„Miłość jest największą istniejącą prawdą. Cała reszta, pytania i
zmartwienia, to tylko nic nieznaczący hałas.”
„Koronie kłamstw” dałam się oczarować od pierwszej strony. Zaciekawiła
mnie fabuła, poruszyła gama różnobarwnych emocji, i całkowicie zachwyciła
baśniowa otoczka. Nie mogę się oprzeć wrażeniu, że autorka czerpała inspirację
z baśni o Roszpunce, bo w obydwu historiach mnóstwo elementów się ze sobą
pokrywa. Zarówno Noelle jak i Roszpunka, to długowłose piękności, które zostały
uwięzione w wysokiej wieży jako dwunastolatki i obydwie przeżyły fatalne zauroczenie
w chłopcu, z którym zostały później rozdzielone. Mniej więcej do polowy
myślałam, że mam do czynienia z powieścią doskonałą, ale wtedy właśnie na scenę
wkroczył Penny i niestety wszystko zaczęło się sypać.
Bardzo lubię czytać o aroganckich i bezczelnych facetach,
zwłaszcza jeśli na ich drodze stanie pewna siebie i zadziorna kobieta, ale w
tym przypadku schemat nie zdał egzaminu. Choć początkowo Noelle potrafiła
pokazać pazurki, szybko przekonałam się, że przy Pennie totalnie traci rozum.
Choć uważa, że jest silna i dominuje, tak naprawdę od zawsze była marionetką,
która zmienia jedynie pociągających za sznurki lalkarzy. Mężczyzna wciąga Elle
w dziwną grę, manipuluje nią, zmusza do perwersyjnych rzeczy, a jej nawet nie
przyjdzie do głowy pytanie kim on do cholery jest. Jak dla mnie ta kwestia była
jasna od początku, dla bohaterki już mniej, choć kilka razy w trakcie książki
doznawała nagłego olśnienia, co niezmiennie wywracało jej świat do góry nogami,
a mnie wkurzało, bo znormowała tak dużo czasu na igraszki z nieznajomym i
próżne domysły, że autorka nie wyrobiła się w tym tomie z wyjaśnieniem sekretu
Penna. I tak oto nie wiem, o co w ogóle chodziło w tym tomie. Czy moje
przypuszczenia są słuszne? Jaki związek ma teraźniejszość z przeszłością? Choć wydenerwowałam
się niesamowicie przez końcowe 150 stron, nie mogę powiedzieć, że nie
przeczytam kontynuacji. Ja muszę ją przeczytać! I to już! Teraz! Natychmiast! Bo
choć nie jest to opowieść idealna, ma mnóstwo irytujących wad, o wlazła mi pod
skórę do tego stopnia, że nie mogę przestać o niej myśleć.
„Prawda to kapryśne stworzenie. Wierzyłam, że jej chciałam. Błagałam,
przeklinałam i jej żądałam. A teraz, gdy ją miałam… jedyne, czego pragnęłam, to
skasować to, co wyrządziła i wybrać inne zakończenie.”
O CZYM? „Korona
kłamstw”, to opowieść o dziewczynie, której życiem rządzi rodzinne dziedzictwo;
wplątanej w pełną kłamstw i namiętności intrygę, która może skończyć się tylko
złamanym sercem. Historia odrobinę baśniowa, trochę nierzeczywista, mocno
wciągająca, choć równie irytująca. Niestety nie polubiłam głównej postaci
męskiej, ale chyba już tak mam, że panowie z książek Pepper Winters po prostu
do mnie nie przemawiają. Wszystko przez wątki dominacji, okrucieństwa, poniżania
partnerki i braku głębszych uczuć, które wplata do każdej swojej książki. Mimo wszystko
książka mi się podobała, a to dzięki genialnemu stylowi autorki, która łączy
piękne poetyckie opisy z dynamiczną i brutalną akcją, tworząc wybuchowy
kontrast. W sumie nawet jeśli Pepper pisze akurat o totalnych głupotach, jej
styl tak odurza, że treść nie ma większego znaczenia. Pierwszy tom nowej serii,
okazał się więc dla mnie tyle zachwycający, co rozczarowujący. Czekam niecierpliwie
na drugą część i rozwiązanie wszystkich zagadek, bo mimo swoich wad „Korona
kłamstw” skradła mi serce i zawładnęła umysłem do tego stopnia, że oczekiwanie
na ciąg dalszy będzie prawdziwą torturą.
Ocena:
7/10
Seria Duet:
Korona kłamstw | Tron prawdy
_________________________________________________________________________
Miło czytać tak entuzjastyczne recenzje. 😊
OdpowiedzUsuńJa przez pierwszą połowę nie mogłam się wciągnąć. Mam też trochę mieszane zdanie, bo dzieciństwo Elle totalnie do mnie nie przemawia i jest z kosmosu, no xD Choć nie ukrywam, że pomimo wad, jestem ciekawa, jak to dalej się potoczy :D
OdpowiedzUsuńhttp://whothatgirl.blogspot.com
Do tej książki strasznie mnie ciągnie i muszę ją przeczytać. Nieważne ile dobrych i złych opinii przeczytam. Choć tak naprawdę nie wiem, skąd bierze się to przyciąganie. To nie mój typ książek. Chyba okładka swoje robi. Jakkolwiek mi się nie podoba, to jest hipnotyzująca. Ale do tego chyba nie powinnam się przyznawać :)))
OdpowiedzUsuńPS: Od niedawna wróciłam do pisania, więc bardzo serdecznie zapraszam na lustrzana nadzieja :)
Mam ochotę przeczytać tą książkę :)
OdpowiedzUsuńNie mam pojęcia czy przeczytam, nie wiem też czemu za bardzo nie mam na niej ochoty. Nie lubię właśnie gdy bohaterka nie umie wpaść na fakt oczywisty i gdy się tak daje manipulować aroganckiemu facetowi. No i też fakt, że nie wiadomo o co w tej książce chodzi, też nie za bardzo mnie zachęca.
OdpowiedzUsuń