Opis:
Kierowca
rajdowy - Tobey - wychodzi z więzienia po odsiedzeniu kary za przestępstwo, w
które wrobił go dawny wspólnik. Szukając okazji do zemsty zgłasza akces do
nielegalnych, ekstremalnych rajdów ulicznych. Tymczasem dawny wspólnik na wieść
o jego uwolnieniu, wyznacza nagrodę za jego głowę.
Zwiastun:
Recenzja:
Coś więcej
niż wyścig
Już na samym początku muszę przyznać, że nie jestem fanką
filmów, których motywem przewodnim są wyścigi, szybkie auta i tym podobne
sprawy. Na „Need for speed” dałam się namówić w zasadzie tylko dlatego, że
mojemu chłopakowi bardzo zależało na obejrzeniu tego filmu. Nie jestem wybredna
więc myślałam, że spędzę w kinie 130 minut oglądając przyjemny film i wyjdę z
kina zadowolona ale nie zachwycona. Bardzo się pomyliłam, bo oto zupełnie
niedoceniany przeze mnie film stał się jednym z lepszych, jakie ostatnio
widziałam!
Tobey Marshall prowadzi wraz z paczką przyjaciół warsztat
samochodowy, zalega jednak ze spłatą kredytu a pieniądze wygrane w nielegalnych
wyścigach już nie wystarczają by pokryć długi. Przyparty do muru jest zmuszony
przyjąć zlecenie od swojego wroga Dino Brewstera, który oferuje mu ogromną sumę
za dokończenie Forda Mustanga. Tobey decyduje się na taki układ jednak pewnego
dnia bardzo pożałuje układów z wrogiem. Podczas pewnego nielegalnego wyścigu
dochodzi bowiem do tragedii i choć to Dino jest za nią odpowiedzialny zrzuca
całą winę na Tobey’ego. Gdy po latach chłopak wychodzi z więzienia postanawia
za wszelką cenę udowodnić winę Dina i pomścić śmierć przyjaciela. A dokonać
tego chce biorąc udział w legendarnym wyścigu…
Generalnie fabuła wydaje się być prosta i bardzo podobna do
wszystkich innych, proponowanych nam w podobnych filmach. A jednak coś ujęło
mnie w tej produkcji za serducho i nie chce puścić. Składa się na to cała masa
czynników. Po pierwsze świetni aktorzy. Aaron
Paul jako Tobey bardzo mi się podobał. Musiał odegrać całą gamę emocji i
żadnej nie pominął. Zachwycił mnie też jego hipnotyczny głos, który pokochałam
już w zwiastunie. Imogen Poots w
roli charyzmatycznej angielki Julii też była cudowna. Nie dało się jej nie
polubić, a jej kobiecy akcent w filmie sprawi, że produkcja stanie się o wiele
atrakcyjniejsza również dla płci pięknej ( Imogen
i Aaron grali już w tym roku razem w filmie „Nauka spadania”, nie
omieszkam sprawdzić jak tam sobie poradzili). Garażowa ekipa Tobey’ego okazała
się nie tylko paczką zgranych kumpli pracujących jak dobrze naoliwiony
mechanizm, ale dodawała też produkcji wielu zabawnych momentów. Za to Dominic Cooper w roli Dino sprawiał
samym swoim wyglądem, że miałam ochotę uderzyć go w twarz. Rasowy dupek-
idealny w tej roli ;-)
Na pochwałę zasługuje też cała oprawa wizualna. Fanów
motoryzacji zachwycą świetne auta (znam nawet kilka dzięki oglądaniu Top Gear).
Ja na autach się nie nam, ale nawet mi ryk silnika podnosił ciśnienie. Podobno wszystkie popisowe numery zostały
nakręcone a nie stworzone komputerowo. Nie mnie to oceniać, ale trochę ciężko
mi sobie wyobrazić, że te wszystkie cuda, które widziałam na ekranie były w
100% realistyczne. Ale nie tylko samochody robią wrażenie. Wzrokowcy na pewno
będą zadowoleni, bo nawet krajobrazy są niezwykle plastyczne i doskonale
dobrane.
Co jeszcze mnie urzekło? Po tych ludziach dosłownie było
widać, że dla nich to nie są po prostu wyścigi. To sztuka. A nawet „sztuka najwyższych lotów” jak powiedział jeden z bohaterów. Do tego (jak to dostrzegł mój
chłopak) emocje były naprawdę realne. Kierowcy pędząc 300 km/h nie udają
wyluzowanych i pewnych siebie. Są skupieni, zestresowani, widać wręcz pot
kroplący się na czołach.
Do tego muzyka- wprost perfekcyjna. Szczególnie zapadł mi w
pamięć zanany wcześniej kawałek Linkin
Park- „Roads untraveled” (do
posłuchania poniżej)
Nie jest to tylko film o nielegalnych wyścigach i szybkich
autach. Jest to opowieść o honorze i sprawiedliwości. Dla Tobey’ego De Leon to
wyścig nie po zwycięstwo, ale po przebaczenie, odkupienie, zemstę. Akcja pędzi
nieprzerwanie a za każdym razem kiedy wydaje nam się, że lekko spowalnia, nagle
przyspiesza ze zdwojoną mocą. Zwrotów akcji nie sposób zliczyć i są tak
niespodziewane, że za każdym razem wbijało mnie w fotel. Historia dostarcza
wielu wzruszeń, ale były też momenty, kiedy śmiałam się jak głupia. W zasadzie
nie wiem komu film mógłby się nie spodobać bo skoro podobał się mi- osobie nie
gustującej ani w filmach akcji, ani w wyścigowych furach, oraz mojemu
chłopakowi, który zna wszystkie filmy z tego gatunku na pamięć, a ocenę
ustaliliśmy wspólnie i jednogłośnie. Film tylko utwierdził mnie w przekonaniu,
że nie ma sensu ograniczać się jedynie do ulubionych gatunków, bo te pozornie
nielubiane mogą okazać się zaskakująco atrakcyjne. Seans dostarczył mi masy
wrażeń i wyszłam z kina naprawdę zadowolona. Za to niezwykle pozytywne zaskoczenie
nie widzę żadnych przeciwwskazań by wystawić maksymalną ocenę. W swoim gatunku
jest to jedna z najlepszych produkcji.
Ocena:
10/10
Recenzja brzmi bradzo zacheciająco, ale szczerze mówiąc w dalszym ciągu nie czuję się przekonana ;D
OdpowiedzUsuńSzczerze mówiąc ja też nie byłam i początek jakoś szczególnie mnie nie porwał ale potem było świetnie. fantastycznie się bawiłam :-)
UsuńNo to tak.
OdpowiedzUsuńDawno, dawno temu, kiedy Sherry była jeszcze małą, głupią dziewczynką (nadal jest mała i głupia, ale wtedy była mniejsza i głupsza, od tej teraźniejszej), jej starszy braciszek oznajmił, że po grze "Colin Mc Rae" przyszedł czas na jakieś inne auteczka. Padło na Need for Speed Undeground. Sherry patrzyła jak braciszek ściga się w wyścigach, nie rozumiejąc co u diabła jest w tym ciekawego. Urzekły ją natomiast kasyna i nocna oprawa graficzna, toteż zgodziła się spróbować. Braciszek zawsze zachęcał Sherry do grania, więc nie dziwota, że w końcu Sherry przepadła. Do tej pory Need for Speed Undeground cieszy się miłością Sherry. Nawet ta gra jest bardziej przez nią ceniona, niż nowsza wersja: Most Wanted (be,be,be!). W każdym razie, Sherry była bardzo zaskoczona gdy wyszła na jaw wieść, iż na podstawie Need for Speed, ma powstać film - szok, niedowierzanie, ale i zaciekawienie! Skoro Assasin był, to czas na coś z innej beczki! I Sherry wyczekiwała, bo czemu by nie skoro auta... A po "Szybkich i wściekłych" trzeba sobie zaklepać inne niebieskie samochodziki przez braciszkiem... I BAM premiera!
Sherry czeka cierpliwie, ale dowiaduje się, że Patce się podobało, toteż biedna Sherry stwierdza, że nie chce być opóźniona i postanawia oglądnąć. I ma złamane serduszko. Bo (SPOILER) PEEEEEEEEEETE! (KONIEC SPOILERA). ._.
Po oglądnięciu, Sherry może tylko zgodzić się z Patką! Rewelacyjna produkcja! Super auteczka! Śmieszna Julia, magnetyczny Tobey, przeklęty Dino i ten... no. Łgarz! :D Przy wierszyku do Anity, Sherry wymiękła i śmiała się jak popie... to znaczy... Posolona.
I muzyka... ACH! MUZYKA! Linkin Park <3 :3 UCH! I PETEEEEEEEE! o_O I ten gość... no... jakoś na F, co się rozebrał i tam była taka fajna scena co tankowanie na autostradzie... SHERRY LUBI! SHERRY BYŁA RÓWNIE MOCNO ZACHWYCONA DO JULIA! SHERRY CHCE WIĘCEJ!
Koniec końców - popieram ocenę :3
Pozdrawiam!
Sherry... w żałobie. Po... Po... ;_; PO NIM! :( :( :(
No nie gadaj, ekranizacja Assasin? o_O I ja nie wiem?!?!?! :-P
UsuńPatka nigdy grać nie potrafiła i nie nauczyła się do dziś ale równie wielką rozrywką jest dla niej przyglądanie się jak ktoś inny gra ;-) powiedzmy, że nawiguję (albo denerwuję zależy jak kto to odbiera) :-P
Peete był taki cudowny. Dlaczego akurat on? :-( To takie niesprawiedliwe... Chociaż gdyby to był jakiś inny też nie był by lekko. Ale Peete?!
Ja śmiałam się jak głupia przy wszystkich scenach z kolegami Tobey'ego- scena z rozbieraniem, scena w windzie, robienie z policjantów idiotów, wspomniany przez Ciebie wierszyk o Anicie i Łgarz <3 Genialne :-)
Jak ja się cieszę, że dałam się namówić! I Cieszę się też, że Tobie się podobało ;-)
Pozdrawiam!
Tak, tak! Ekranizacja Assasina! Jest już taki... mini-serial dostępny na YT, a w 2015 roku szykuje nam się oficjalny film! Nawet dam ci link do filmweba, to sobie popatrzysz ^^ http://www.filmweb.pl/film/Assassin%27s+Creed-2015-659803
UsuńNawigacja też spoko! :D Od tego zaczynałam, ale po po pewnym czasie, zazwyczaj brat się mnie pytał czy ja nie chcę zagrać ^^ I jakoś tak... :D
O tak! Banda Toby'ego nie do przebicia! :D Świetny film, zdecydowanie jeszcze wielokrotnie go obejrzę. :)
Świetnie! dzięki za info ;-) Muszę koniecznie powiedzieć bratu, na pewno będzie zachwycony tą informacją :-)
UsuńO Jezu jak ja dawno u ciebie nie bylem ._. Filmem kusisz jednak to całkowicie nie moje tematy. Jednak może kiedyś ... Oglądałem dziś Moj biegun na hmm polskim? :D i mocno ci polecam :)) A ja zapraszam do siebie bo wziąłem udział w takiej fajnej zabawie i wypowiedziałem się o naszych ukochanych Kwiatach na poddaszu :))
OdpowiedzUsuńMimo wszystko polecam obejrzeć, bo to świetny film i też nie moje klimaty więc jest spora szansa, że i Ciebie porwie ;-)
UsuńSkoro polecasz "Mój biegun" to postaram się zobaczyć. Musiała nie bardzo trawię, ale Jaśka szczerze podziwiam.
Pozdrawiam!
Planuję obejrzeć wszystkie części "Need for speed". Dopiero jedna za mną, ale... to tylko kwestia czasu. :)
OdpowiedzUsuńTo są inne? o_O
UsuńJa jestem pewna na 100% że to pierwsza i jedyna jak na razie część. Chyba, że mówisz o "Szybkich i wściekłych" ;-)
JA obejrzałem film i byłem mile zaskoczony. Wiele wątków= brak powodów do nudyyy ;)
OdpowiedzUsuńO tak zabawa była świetna :-)
UsuńMuszę obejrzeć, nie ma bata...
OdpowiedzUsuńZdecydowanie polecam! Czeka Cię świetna zabawa :-)
UsuńFilmy o wyścigach samochodowych przyciągają kinomaniaków, którzy wcale nie muszą się interesować motoryzacją. Jakaś fabuła musi w nich być, bo same pokazy super samochodów nie wystarczą, żeby zatrzymać widza.
OdpowiedzUsuńWięc ten film jest doskonałym przykładem, bo ja zdecydowanie nie zaliczam się do fanów motoryzacji ;-)
UsuńPozdrawiam!
Naprawdę świetnie napisane. Pozdrawiam.
OdpowiedzUsuń