Wczoraj odebrałam pewną nietypową przesyłkę. Tajemnicza czarna koperta
i napis „Love me with lies” tylko podsycały ciekawość co znajdę w środku.
Zawartość okazała się
prezentem od Wydawnictwa Otwartego z okazji zbliżającej się wielkimi krokami
premiery powieści „Mimo moich win” Taryn
Fisher. W czarnej kopercie znalazłam prześliczną bransoletkę od hangers.pl,
która nie tylko świetnie się prezentuje, ale także sprytnie przemyca hasło
promujące serię „serce można oddać tylko raz”. Swoją drogą, ja w stu procentach
się z nim zgadzam, a Wy?
Poza bransoletką
koperta skrywała polaroidy przedstawiające modeli z okładek polskiego wydania
serii, a więc za razem, bohaterów powieści czyli Olivii, Caleba i Leah. Cała
sesja utrzymana jest w tajemniczym i lekko mrocznym klimacie, który daje
przedsmak tego, co (mam nadzieję) otrzymamy w powieści.
Ostatnim elementem
paczki był list od głównej bohaterki, Olivii,
którym tłumaczy się ona ze swoich przewinień nie wyjaśniając dokładnie
czego dotyczą. Wiemy jedynie, że chodzi o uczucie. To jedyne, prawdziwe i niezapomniane,
które nigdy się nie powtórzy. A także o to, że w miłości i na wojnie wszystkie chwyty
są dozwolone…
Zaciekawieni? Ja
bardzo! Już nie mogę się doczekać premiery książki, która w dodatku odbędzie
się w moje 21 urodziny.
Pamiętajcie, premiera „Mimo moich win” już 1 czerwca!
Bransoletka bardzo mi się podoba :) śliczna jest i ten napis.. :)
OdpowiedzUsuńTak, jest cudna. Uwielbiam takie rzeczy :-)
UsuńPozdrawiam!
Bransoletka jest bardzo ładna. Czekam na premierę :D
OdpowiedzUsuńPozdrawiam cieplutko
Ja również nie mogę się doczekać książki :-)
UsuńPozdrawiam!
Wydawnictwo Otwarte jak zawsze potrafi wymyślić coś ciekawego. Zobaczymy tylko jak będzie prezentować się ta książka.
OdpowiedzUsuńDwiestronyksiazek.blogspot.com
O wygląd zupełnie się nie martwię. Jeśli chodzi o to wydawnictwo, nawet "Ugly love", które miało być takie paskudne, prezentuje się całkiem nieźle. Bardziej intryguje mnie treść, bo Tarryn to przyjaciółka Colleen Hoover, którą ciężko będzie przebić, jeśli chodzi o talent ;-)
UsuńPozdrawiam!
Kusicie tymi czarnymi kopertami! Świetna akcja ze strony wydawnictwa:) Jestem bardzo ciekawa książki ;)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam serdecznie i zapraszam do siebie :)
Wydawnictwo jak zwykle nie zawodzi. A kusimy, bo seria warta jest uwagi ;-)
UsuńPozdrawiam!
Oj zaciekawiłam się nia <3
OdpowiedzUsuńPozdrawiam i miłego, słonecznego dnia :)
Czekamy niecierpliwie na premierę :-)
UsuńDziękuję i Tobie również życzę cudownego dnia :-*
Pozdrawiam!
A ja, znając treść powieści, zdradzę tylko, że te elementy promujące powieść są nieprzypadkowe... *znika złowieszczo w oparach tajemnicy* :))
OdpowiedzUsuń*przepadła na amen* ;-)
UsuńNie mogę się doczekać :-)
Pozdrawiam!
Bransoletka piękna i bardzo pomysłowa. A książkę na pewno przeczytam. ;)
OdpowiedzUsuńBuziaki. :**
Wiesz, znów rozpiszę się nie na temat, ale ja tak mam, chyba nie będziesz zaskoczona nie?
OdpowiedzUsuńZnaczy niby będzie na temat, bo zadałaś to pytanie, ale jednak notka skupia się na czymś innym, a ja skupię się na czymś innym.
Jeśli chodzi o to zdanie. "Serce można oddać tylko raz". Wiesz, zastanawiałam się nad tym. Dużo. Praktycznie odkąd skończyłam czytać "Mimo moich win", parę miesięcy temu i dowiedziałam się, że to hasło jest hasłem promującym polskie wydanie, nie przestałam myśleć. Także w końcu chę gdzieś to wszystko zawrzeć.
Wiesz do jakich doszłam wniosków? Że nie wydaje mi się, bym kiedykolwiek była zakochana. Bo jak patrzę na tę moją smutną historię życia, to jeśli zdarzały mi się... etapy, w których myślałam, że jestem zakochana, mogło się okazać, że to zwykle zauroczenie. Jak to rozróżnić? Wydaje mi się, że zakochanie... nie wiem. Że miłość musi być odwzajemniona. Że musimy znać osobę, w której jesteśmy zakochani. A czy ja kiedykolwiek coś takiego przeżyłam? Nie. I jest mi przykro. Bo cały mój cynizm i zgryźliwość, w pewien sposób teraz nabiera sensu, nie? W końcu jak można być szczęśliwym i radosnym, kiedy nie jest się zakochanym? Kiedy jest się uwięzionym w klatce samotności?
Ale chciałabym wierzyć, ze serce można oddać więcej niż tylko raz. Bo znam historię osób, które przeżyły śmierć swoich drugich połówek. Osób, które były ich całym światem. I wydaje mi się, że to niesprawiedliwe, że nawet jeśli zostały same w młodym wieku, muszą żyć ze świadomością, że utraciły bratnią duszę i już zawsze będą same. A cokolwiek przyjdzie później - ktokolwiek przyjdzie później - nie będzie już... wielką miłością. Okaże się "tym drugim". Wydaje mi się, że człowiek oddaje swoje serce więcej niż raz. Może nie romantycznie. Ale ogólnie.
Oddajemy swoje serce pracy, dzieciom, rodzinie, hobby. I partnerowi. Ale sprawiedliwym by było, gdyby nawet po przeżyciu wielkiej miłości, która się skończyła, człowiek był w stanie oddać serce komuś jeszcze. To chyba jedyny plus "Dziesięciu metrów nad niebem" - książki, której nie cierpię. Że pokazuje, że jest coś PO. Że można kochać więcej niż raz.
Poza tym, odnośnie samej książki. Nie wierzę, że w miłości i na wojnie, wszystkie chwyty są dozwolone. Bo pozostaje granica ludzkiej przyzwoitości. Honoru. To jest coś ważnego, by pozostać człowiekiem. A to czego dopuszczali się bohaterowie tej trylogii, to dla mnie jakaś choroba psychiczna. To nie jest normalna. Wszystkie uczucia wydawały mi się tam toksyczne.
Osobiscie, nie mogłabym być z osobą, którą kocham, po zrobieniu czegoś takiego co Olivia zrobiła Calebowi. Co Caleb zrobił Olivii. Nie dopuszczam do siebie takiej myśli.
Ale hej - co ja tam wiem o miłości, hm?
Pozdrawiam,
Sherry
Książka po prostu cudo! ❤ a taką bransoletkę i ogólnie cały ten "zestaw" można gdzieś kupić?
OdpowiedzUsuń