Czy to jawa jest, czy sen?
Wielkie historie zawsze zaczynają się od małych rzeczy. Ta
nie stanowi wyjątku. Wszystko zaczęło się, bowiem od zwykłej szmacianej lalki,
którą Anna znalazła w klasie. Lalka jak się okazuje, należy do pewnego
tajemniczego outsidera- Abla Tannateka, a konkretniej do jego młodszej siostry
Michi. Choć o Ablu krążą dosyć niepokojące plotki i jest nazywany dosyć
jednoznacznie „polskim handlarzem pasmanterią”, Anna ulega dziwnej fascynacji
jego osobą. Choć wie jedynie, że nie jest to człowiek, którym powinna sobie
zaprzątać głowę młoda, poukładana dziewczyna, nie ma zamiaru słuchać głosu
rozsądku. Niejako wbrew logice i sobie samej postanawia dowiedzieć się więcej o
Tannateku. Śledząc go odkrywa jego drugie oblicze- kochającego i troskliwego
brata, ale też tajemniczego baśniarza, który magią słów potrafi przenieść
człowieka do opowiadanej historii. Jedno jest pewne- to odkrycie zmieni całe
dotychczasowe życie Anny. A opowieść, początkowo niewinna, staje się coraz
bardziej niebezpieczna. Podobnie jak samo życie.
Opis, który znajdziecie z tyłu okładki, a raczej fragment
powieści, wskazuje całkowicie błędnie na jakiś tani romans paranormalny. Otóż
moi drodzy, ani paranormalny, ani romans. „Baśniarz” jest czymś zupełnie innym i o znacznie większym
znaczeniu. Dwie historie toczą się tu obok siebie i wzajemnie się przenikają.
Okazuje się bowiem, ze baśń wcale nie różni się wielce od realnego życia.
Fikcja ma w sobie więcej z prawdy niż można by się spodziewać. Myślisz, że to
magia, ale nie. To tylko brutalna rzeczywistość. Prawdziwe wydarzenia kreują tu
te fikcyjne, dlatego nie możemy wyprzedzić biegu wydarzeń, choć niekiedy bardzo
byśmy chcieli. Czy baśń Anny, Abla i Michi skończy się zdaniem „i żyli długo i
szczęśliwie”?
„-To cudowna historia. Skąd ty bierzesz te wszystkie słowa? Te
wszystkie obrazy?
-Z prawdziwego życia- odparł.- oprócz niego nic więcej nie ma…”
Choć tytuł jest magiczny, opisana historia jest na wskroś
prawdziwa i twarda jak diament. Jedyna baśniowość ukryta jest w opowieściach
Abla, które są jedynym jasnym punktem w oceanie cieni. Historia Tannateka i
jego siostry jest bowiem bardzo smutna. Opuszczeni przez matkę, prześladowani
przez ojca mogą ufać tylko sobie i są zmuszeni by walczyć o prawo do bycia
razem. Lecz to dopiero początek tragedii. A Anna? Kim jest Anna w tej
opowieści? Zagubioną duszą, czy przystanią, która pilnuje by ta dwójka nie
poszła na dno? A może jest kimś znacznie więcej?
„Na świecie jest więcej pytań niż odpowiedzi, a jeśli pytasz,
dlaczego tak jest, to muszę wyznać, że na to pytanie nie znam odpowiedzi.”
„Baśniarz” to kawał dobrej, ambitnej literatury. Autorka posługując
się pięknym i niebanalnym językiem w odważny i inteligentny sposób opisuje
brutalne realia, wplatając w swą opowieść egzotyczną nutę baśniowości. Jest to
powieść wprost przepełniona niedopowiedzeniami i ukrytymi znaczeniami. Nic nie
jest tu proste i dosłowne, autorka każe nam się zastanowić i przemyśleć wiele
spraw. Nie ma tu łatwych rozwiązań, wszystkie relacje i decyzje niosą ze sobą
konsekwencje. Ale czy w prawdziwym życiu nie jest tak samo?
„-Ach!- krzyknęła Mała Królowa- czy na świecie nie ma nic, co
jest piękne i równocześnie nie jest niebezpieczne?”
-(…)Rozejrzyj się dookoła Mała Królowo. Istnieje też coś, co
jest tylko niebezpieczne i nie jest piękne…”
Od początku poczułam, że ta książka jest wprost napisana dla
mnie. Anna jest prawie moją rówieśnicą i bardzo szybko odnalazłam z nią nić
porozumienia. Obie mamy takie samo filozoficzne podejście do życia, stale
rozmyślamy o tym, na jakich zasadach funkcjonuje świat i staramy się odkryć
jego prawdziwe znaczenie. Rozmyślamy nad drogami, które wybierzemy w
przyszłości i nad drogami innych ludzi, bo od tego czy się skrzyżują zależy
bardzo wiele.
Stale znajdowałam też w tekście zdanie „Trzeba w końcu
zacząć uczyć się do matury. Przecież sama się nie napisze”. Cóż… Niestety muszę
się z tym zdaniem zgodzić :-P
Cieszę się, że właśnie teraz zdecydowałam się na lekturę „Baśniarza”, choć
książka czekała na półce od dłuższego czasu. Nie wcześniej nie później, lecz
teraz. Książka swą realnością i płynącą z niej magią przeniknęła do mojej duszy
i czuję, że słowa baśniarza zostaną ze mną na długi czas.
„-Młoda damo (…) czy mogę służyć chusteczką? Pani płacze.
- Och, rzeczywiście. Widzi pan, a ja myślałam, ze się śmieję. Jak
bardzo można się pomylić.”
O CZYM? Pierwszy raz sama nie wiem jak mam
podsumować książkę. Wywarła ona na mnie ogromne wrażenie i nie mogę otrząsnąć
się z opisanej w nich wydarzeń. Więc o czym jest ta powieść? Myślę, że przede wszystkim
o życiu. O tym jakie jest okrutnie i niesprawiedliwe. O odnalezieniu swojej
drogi i o wyborach, do jakich nas to życie zmusi. O świecie, w którym obok
siebie żyją różni ludzie a między nimi rozpościera się przepaść niezrozumienia
i uprzedzeń. Przepaść, której mimo starań nie da się przeskoczyć. Powieść jest
wstrząsająca i bardzo bolesna. Znajdzie się tu również sporo miejsca na szok i
łzy. Znajdziemy tu odrobinę kryminału, dramat i szczyptę baśniowości, która
jednak wbrew pozorom nie jest tu najważniejsza.
Wcale bym się nie zdziwiła gdybyście po lekturze recenzji
nadal nie byli dokładnie zorientowani, czym w istocie jest „Baśniarz”. Ale wiecie co? To dobrze. Takie powieści to
zagadki, które trzeba rozwikłać samemu. Ja odkryłam przed Wami jedynie nikłą
część opowieści. Książka ma do zaoferowania jeszcze wiele ukrytych oblicz i jestem
pewna, że Was nie rozczaruje.
Ocena:
10/10
Pozycja obowiązkowa!
I Nickelback na koniec. Dla wczucia w klimat ;-)
Moja "radosna twórczość" :-P |
Przypominam,
że już 7 marca w księgarniach pojawi się
kolejna powieść
Antoni Michaelis „Dopóki śpiewa słowik”.
Teraz
oczekuję tego tytułu z jeszcze większą niecierpliwością, gdyż pani Michaelis
trafiła do czołówki moich ulubionych autorów!