Wyd. Kobiece | Org. Uncharted | 262 str. | 36,90 zł | Data wydania: 05.06.2019 r. |
Przepis na totalną katastrofę
Wystarczy moment, by zmienić całe życie. Violet tego właśnie pragnęła- zmiany,
przygody, czegoś WIĘCEJ niż zwykła szara egzystencja. Dlatego ostatnie
wakacje przed rozpoczęciem college’u postanawia spędzić w podróży. Nieoczekiwana
propozycja pracy na jednej z wysp Pacyfiku jest dla niej jak wygranie losu na
loterii. Lecz to, co miało być przygodą
życia, zmienia się w jednej chwili w piekło, kiedy samolot, którym leci
rozbija się na środku oceanu. Zamiast wypoczywać na piaszczystej plaży, Violet
musi walczyć o przetrwanie. I to w towarzystwie mężczyzny, którego miała nadzieję
nie spotkać już nigdy więcej. Ona, on,
bezludna wyspa i uczucia, nad którymi ciężko zapanować- co z tego wyniknie?
Niestety wątek romansowy delikatnie mówiąc mnie nie
usatysfakcjonował. Chciałabym napisać,
że motyw rozbitków z kolei dał radę, ale tu czekało mnie kolejne rozczarowanie.
„Zakochanym rozbitkom” daleko do „Robinsona Cruzoe”, „Cast Away” czy „Lost”. Choć
nie brakuje tu dramatycznych momentów, wszystko było jakieś takie skrótowe,
maksymalnie uproszczone i niedopracowane. Do pewnego momentu liczyłam, że może
autorka pójdzie bardziej w komediowym kierunku, który mogłabym porównać do
filmu „Sześć dni, siedem nocy”, ale próby wprowadzenia humorystycznej nuty, w połączeniu
z naprawdę tragicznymi, a niekiedy makabrycznymi wydarzeniami, okazały się
koszmarnie nieudane. Pani Johnson do
końca nie mogła się zdecydować, czy rozwinąć bardziej opisy życia na bezludnej
wyspie, czy rodzącego się uczucia i ostatecznie nie dopracowała ani
jednego, ani drugiego wątku. Wielka szkoda.
Niestety w książce roi
się też od absurdów i to tak rażących, że nie da się na nie przymknąć oka. Choć
bohaterowie cudem przeżyli katastrofę samolotu, udało im się ocalić część
bagaży, bo przecież lepiej wyciągnąć spod wody plecak niż pasażera siedzącego
obok. Urządzenie się na bezludnej wyspie okazało się banalnie proste, chociaż
jedynym sprzętem jakim dysponowali bohaterowie, był nożyk z zestawu pierwszej
pomocy. Zabrakło mi tu choć odrobiny
realizmu, prawdziwej dramaturgii i emocji. W zasadzie gdyby nie postać
Iana- trzeciego z rozbitków, moglibyśmy zapomnieć o jakiejkolwiek akcji. Choć
Ian przez większą część historii jest nieprzytomny i tak okazał się jedyną
sensowną postacią, choć niestety, zupełnie nie pasującą do fabuły, którą
próbowała stworzyć autorka. Beck miał być tajemniczym mrocznym typem, ale ostatecznie
okazał się tak irytujący i bezosobowy, że po prostu nie dało się nic do niego
poczuć. Natomiast Violet, choć początkowo kreowana na głupiutką cheerliderkę,
która ucieka od „zbyt idealnego, nudnego życia”, na wyspie nagle stała się
inteligentna i odważna, co przy zachowaniu jej dziecinnych, irytujących cech
strasznie kłuło w oczy nierealnością.
O CZYM? „Zakochani rozbitkowie”, to historia o
katastrofie, ocaleniu i nieoczekiwanym uczuciu. Autorka miała fajną koncepcję,
która na tyle rzadko pojawia się w książkach new adult, że mogła stanowić
świeży powiew w gatunku, ale brak pomysłu na rozwinięcie fabuły, papierowi
irytujący bohaterowie i uczucia, które pojawiają się znikąd, sprawiły, że było
to zaledwie przeciętne wakacyjne
czytadło. Za plus mogę uznać plastyczne opisy, działające na wyobraźnię,
problem w tym, że pojawiały się w nieodpowiednich momentach i hamowały całą
akcję. To tak jakby w trakcie biegu bohaterowie zatrzymywali się na chwilę, bo
właśnie wpadła im do głowy barwna puenta. Niestety
poza ładnymi widokami i chwilą bezmyślnego relaksu, nie znalazłam w „Zakochanych
rozbitkach” nic dla siebie i jestem rozczarowana tą historią. Jeśli szukacie
lekkiej książki na plażę, jest szansa, że spędzicie miło czas w towarzystwie
bohaterów, ale jeśli oczekujecie czegoś (czegokolwiek
) więcej, raczej tego tutaj nie znajdziecie.
Ocena:
4/10
__________________________________________________________________________
Szkoda że książka nie spełniła Twoich oczekiwań.
OdpowiedzUsuńCiekawy pomysł ale słabe wykonanie. Bywa i tak :-)
UsuńPozdrawiam
Czytałam już też pozytywną recenzję tej książki, ale nie zainteresowała mnie tematyka, więc widzę, że dobrze zrobiłam dopuszczając sobie ją. [Kreatywna-alternatywa]
OdpowiedzUsuńMoże się podobać, nie mówię, że nie, ale dla mnie kompletna klapa...
UsuńPozdrawiam
Chyba sobie odpuszczę :)
OdpowiedzUsuńMyślę, że wiele nie stracisz :-)
UsuńPozdrawiam
Temat bezludnej wyspy wydaje mi się oklepany, więc raczej spasuję :)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam!
Nie ma tu nic nowego niestety
UsuńPozdrawiam