Trójka dzieci wobec wielkiej wojny
Katie mieszka w Nowym Jurku, ma kilkanaście lat i jest córką
podstarzałej celebrytki, nie mogącej pogodzić się z niechybnym końcem kariery.
Pomijając jej wielką fascynację literaturą i medycyną, nic nie wyróżnia jej z
tłumu innych nastolatek. Teoretycznie. Katie jest podróżnikiem w czasie i
jednym z wybrańców starej przepowiedni. Kilka miesięcy wcześniej przeżyła
fascynujące przygody w wiktoriańskim Londynie, poznała tam również prawdziwych
przyjaciół i stanęła twarzą w twarz z ogromnym niebezpieczeństwem. Problem w
tym, że dziewczyna nie pamięta nic ze swojej podróży do przeszłości, a jedynym
dowodem na to, że cokolwiek się wydarzyło, jest tajemnicza laseczka ozdobiona
niezrozumiałymi symbolami.
„Czy można zostać zbudzonym przez ciszę?”
Tak się jednak składa, że Katie znów jest potrzebna swoim
przyjaciołom w XIX wieku. Po raz kolejny przekracza więc barierę czasu, znowu
nie wiedząc, w co tak naprawdę się pakuje. Początek lektury nie pozwala więc
pozbyć się uczucia dejavu, które jednak na szczęście nie trwa zbyt długo.
Tym razem Katie w końcu wychodzi z garderobianej skrzyni i
staje twarzą w twarz z królową. Nie ukrywa się już dłużej i nie musi się
obawiać, że zostanie wzięta za dziwacznego intruza na królewskim dworze.
Dziewczyna otrzymuje zadanie, które wymaga swobody działania, dlatego dostaje
piękną suknię, kapelusz z piórami i zupełnie nową tożsamość. Mogąc poruszać się
po zamku bez zwracania na siebie uwagi, Katie może w końcu dać się ponieść
wirowi przygody, czego nie udało jej się dokonać w pierwszym tomie. A uwierzcie
mi na słowo- tym razem dzieje się o wiele więcej.
Problemy naszych bohaterów, z prostych i dziecięcych, stają się
o wiele poważniejsze. Oni też pomału wyzbywają się swojej niewinności, dojrzewają
i dostrzegają powagę sytuacji w jakiej się znaleźli. Ich fizyczne i emocjonalne
zmiany są bardzo widoczne i nieco gryzą się z powtarzanymi przez autorkę z
uporem określeniami, takimi jak „dziewczynka” czy „dzieci”. W końcu dostajemy
też coś, co na siłę nazwać można wątkiem romantycznym, okraszonym oczywiście
znaczną dozą wiktoriańskiej pruderyjności. Niektórzy jednak mogą nawet nie
zwrócić uwagi na kiełkujące uczucia, biorąc pod uwagę jak okrutnie potraktowała
je autorka.
„Mężczyźni są od tego, żeby pracować, a
kobiety od tego żeby płakać.”
Osią powieści staje się wojna- ta prowadzona na Krymie przez
angielską kawalerię i ta mistyczna, będąca elementem przepowiedni. I w jednej i
w drugiej nasza młoda bohaterka odegra znaczącą rolę. Chciałabym napisać, że to
najważniejsze w powieści wydarzenie zostało potraktowane z należytą uwagą, ale
niestety nie byłaby to prawda. Sama bitwa, podobnie jak wyjaśnienie
przepowiedni dotyczącej roli dzieci Tempusu, były mdłe, nielogiczne i
poprowadzone za szybko. Nie jestem do końca pewna, czy rozwiązanie okazało się
takim banałem, czy po prostu nie czytałam wystarczająco uważnie by dostrzec
niezwykłość tej historii. Niestety nie potrafiłam w pełni wczuć się w opowieść,
która nie wywołała we mnie żadnych głębszych uczuć.
Tak naprawdę moje poruszenie wywołała jedna scena, na samym
końcu powieści. Nie obyło się bez wzruszenia, które jednak nie trwało długo,
biorąc pod uwagę fakt, że autorka ma dla opłakiwanego przeze mnie bohatera
jeszcze jakieś karty w zanadrzu. Nie powiem nic więcej, ale wątek ten sprawia,
że gdybym miała pod ręką trzeci tom serii, natychmiast bym po niego sięgnęła.
Sama końcówka też wypada nieźle, podobnie jak w jedynce i pozostawia miłe
wrażenia, nawet jeśli w środku coś zaszwankowało.
Nie wiesz, że winne są książki? Podobno wysoką gorączkę
sprowadziłam na siebie zbyt zachłannym czytaniem. Te kazania na temat „nadmiernego
pobudzenia damskiego mózgu!”
O CZYM?
W drugim tomie „Kronik Tempusu”, po raz kolejny mamy
okazję odbyć podróż do wiktoriańskiego Londynu kipiącego od tajemnic, spisków i
intryg, które w dodatku mają o wiele poważniejszy wydźwięk niż w poprzedniej
części. Nadal jednak pozostaje to powieść napisana typowo pod młodego odbiorcę,
bo choć mądra i fascynująca, starszych może nieco znużyć swoją naiwnością.
Kolejny tom przeczytałabym jednak z miłą chęcią, bo autorce udało się mnie
zaintrygować. Znowu.
Ocena:
6/10
Kroniki Tempusu
>Królowa na wojnie<
The queen alone
Za książkę dziękuję Wydawnictwu Dreams!
Nie przepadam za taką tematyką :)
OdpowiedzUsuńRozumiem, przecież nie wszystkim musi się podobać ;-)
UsuńPozdrawiam!
Średnio interesujjąca tematyka, raczej nie sięgnę po pierwszą, a co dopiero drugą część.
OdpowiedzUsuńNie będę Cię do tego zachęcać skoro to nie Twoje klimaty ;-)
UsuńPozdrawiam!
Nie czytam dużo książek o tej tematyce i po tę książkę raczej nie sięgnę :)
OdpowiedzUsuńNo cóż, nie da się ukryć, że to pozycja raczej dla młodszych czytelników ;-)
UsuńPozdrawiam!
Nie miałam nigdy okazji czytać w książkach o podróżach w czasie, ale mam jednak wrażenie, że ten tytuł, w ogólnej ocenie, jakoś średnio wypada na.tle innych powieści. :)
OdpowiedzUsuńZdecydowanie sięgnij po "Trylogię czasu" Kerstin Gier, a najlepiej zaopatrz się we wszystkie tomy na raz, bo to naprawdę rewelacyjna seria, chyba najlepsza i najdogłębniej przemyślana z tego gatunku.
UsuńPozdrawiam!
Książka raczej nie dla mnie ale okładka i tytuł dość intrygująca. Pozdrawiam! ;)
OdpowiedzUsuńW zasadzie to nie pozycja dla każdego więc rozumiem, choć mi treść podobała się bardziej niż okładka, która jest okropnie sztuczna ;-)
UsuńPozdrawiam!
Nie czytałam pierwszego tomu. A niestety drugi nie wydaje mi się zbyt pociągający - zwłaszcza, jeśli najistotniejsze elementy są traktowane powierzchownie np. rozwiązanie tajemnicy... - tak więc raczej odpuszczę sobie tę trylogię :/
OdpowiedzUsuńWłaśnie tej tajemnicy szkoda mi było najbardziej... Bo naprawdę kiepsko to wypadło. Choć ogólnie czytało się całkiem przyjemnie.
UsuńPozdrawiam!
Nie mam siły na tę historię. Plus nie mam jakiejś specjalnej ochoty, mimo cudownych, wiktoriańskich czasach. Szczerze mówiąc, podejrzewam, że gdybym teraz miała zabrać się za tą pozycję, ostro bym ją skrytykowała, bo jak wspomniałam - nie mam siły, żeby mierzyć się z takimi typowo młodzieżowymi czy nawet dziecięcymi powieściami.
OdpowiedzUsuńAle kiedyś w końcu pójdę po pierwszy tom do biblioteki.
Tak swoją drogą, pamiętam o twoim konkursie, dopracowuję szczegóły i zgłoszę się - naprawdę. :D Tak tylko piszę, żeby nie było, że zapomniałam. :D
Pozdrawiam,
Sherry
Wiesz wcale Ci się nie dziwię... Sama zabierałam się za ten tom strasznie długo mimo że przecież dostałam go do recenzji. Niby jak już się zacznie, wcale nie czyta się źle, ale nie jest to lektura do której chce się wracać. Wybór zostawiam więc Tobie, choć jeśli mam być szczera niewiele stracisz jeśli ją sobie darujesz ;-)
UsuńA na Twoje zgłoszenie czekam z niecierpliwością bo coś czuję że to będzie coś niesamowitego ;-)
Pozdrawiam!