Wyd. Pascal/ 334 str./ 34,90 zł/ 07.10.2015 r. |
Ostatnia szansa na
miłość
Grant Carter i Harlow Manning, to całkowite przeciwieństwa,
które znalazły jednak drogę do swoich serc. Choć oboje zupełnie się tego nie
spodziewali, zawładnęło nimi uczucie wystarczająco silne, by pokonać wszystkie,
nawet największe przeciwności losu. Jednak kiedy sekret Harlow, dotyczący jej
choroby wychodzi na jaw, Grant jest w rozsypce. Najbardziej na świecie boi się,
że kobieta jego życia, jedyna, której oddał całe swoje serce, może pewnego dnia
przestać istnieć. Pod wpływem sprzecznych emocji, mężczyzna robi coś bardzo głupiego.
Coś czego nigdy sobie nie wybaczy.
Wystarczyło kilka nieprzemyślanych słów, by Harlow odeszła.
Dopiero wtedy, Grant uświadamia sobie z całą mocą, że nie może bez niej żyć. Wszelkie
próby kontaktu, czy poszukiwań kończą się fiaskiem, a z każdym dniem, chłopak
staje się coraz bardziej zdesperowany i przerażony, że może już nigdy nie
spotkać ukochanej. Harlow nigdy nie przestała go kochać Granta i chce go
chronić przed cierpieniem. Dziewczyna ma jeszcze jedną tajemnicę, która ponownie
zachwieje jej światem. I światem Granta. Właśnie dlatego ukrywa się u brata w
Teksasie i mimo bólu odrzuca wszelkie próby kontaktu z ukochanym. Może jednak
warto dać miłości jeszcze jedną szansę? Zwłaszcza, że kolejna może się już
nigdy nie zażyć.
„Miłość nie powinna dokonywać za nas wyborów; powinna jedynie
nadawać naszym wyborom znaczenie.”
Już przy okazji recenzji poprzedniego tomu wspominałam, że
Grant i Harlow to moi ulubieńcy (niemal na równi z Blaire i Rushem, którzy
jednak zawsze będą mieli pierwszeństwo). W tej części przypomnieli mi, za co
ich pokochałam i tylko pogłębili to uczucie. Obydwie części szalenie mi się
spodobały, choć nie będę ukrywać, że to „Grając w miłość” zrobiło na mnie
większe wrażenie. Była to w pewnym sensie część przełomowa, kiedy Abbi zwolniła
odrobinę i nadała swoim powieściom nowe, odrobinę bardziej refleksyjne
brzmienie. Był to również tom bez wątpienia najbardziej zaskakujący i pełen
niespodzianek. „Daj nam ostatnią szansę” to idealne dopełnienie poprzedniej
części i choć nie przebija poprzedniczki, również zawładnęła moimi myślami i
sprawiła, że jak na szpilkach oczekiwałam wielkiego finału.
„Różnego rodzaju lęki były wpisane w życie, a uciekanie przed
nimi oznaczało wyrzeczenie się doświadczeń, dzięki którym w ogóle warto żyć.”
Uwielbiam cykl o Rosemary Beach. Cały czas to powtarzam i
zapewne nie przestanę. To już siódma część i trzecia para, którą miałam okazję
poznać. Nie cierpię tasiemcowatych serii i uważam, że trylogia to absolutnie
maksimum, ale w przypadku książek Abbi Glines nigdy nie mam dość i szczerze
mówiąc, mam nadzieję, że jeszcze wiele tomów przed nami. Sporo osób zarzuca
Abbi, że jej książki są płytkie, schematyczne i mało ambitne, ale ja nie
przyjmuję, żadnego z tych argumentów do wiadomości. Owszem, wszystkie książki
mają pewien podobny schemat, który nietrudno wychwycić. Każda jest jednak inna
i cudowna na swój sposób, a klimat, który tworzy autorka jest cudowny i
niemożliwy do podrobienia. Nie jest, to co prawda literatura wysokich lotów,
ale już sięgając po dowolną książkę z serii i czytając jej opis, powinniście być
na to przygotowani i nastawić się raczej na eksplozję emocji, uczuć i doznań-
bo tym właśnie jest proza Abbi Glines- istną emocjonalną bombą.
O CZYM?
„Daj nam ostatnią szansę”, to powieść, którą najlepiej opisze jedno słowo:
napięcie. Dodajcie do tego wzruszenie i miłość i macie historię, która
zawładnie Wami na kilka godzin i sprawi, że za nic w świecie nie wypuścicie jej
z rąk. Ja jestem (po raz siódmy) całkowicie oczarowana i czekam na więcej. Już nie
mogę się doczekać kolejnej pary i kolejnej historii. Ufam, że i tym razem Abbi
mnie nie zawiedzie.
Ocena: 8/10
Seria Rosemary Beach:
- - -
- - -
Grając w miłość/
Daj nam ostatnią szansę
Te wszystkie tomy mi się mylą - nie wiem, które przeczytałam, a które nie ;P Jednak po przeczytaniu Twojej recenzji doszłam do wniosku, że nie czytałam jeszcze historii Granta, o ile dobrze pamiętam kończyłam na serii o Woodsie. Na pewno kiedyś do nadrobię.
OdpowiedzUsuńPoza tym wszystkie razem prezentują się imponująco :)
houseofreaders.blogspot.com ni
Mi tak mylą się wszystkie serie New Adult Ambera :-P Też nie umiem sie w nich połapać ;-)
UsuńPozdrawiam!
Styl autorki nie powalił mnie na kolana...jednak zaczęłam cykl i mam w planie go kontynuować i poznać dalsze losy innych bohaterów :)
OdpowiedzUsuńStyl może i nie powala, ale ma w sobie coś co przyciąga uwagę i nie pozwala odłożyć książki na bok ;-)
UsuńPozdrawiam!
Lubię takie klimatyczne, romantyczne historie :)
OdpowiedzUsuńW takim razie polecam serię ;-)
UsuńPozdrawiam!
Okładka do tej książki jest naprawdę ładna - jak na okładki New Adult :) I choć nie czuję mięty do tego rodzaju książek, to jednak może na ten tytuł się kiedyś skuszę :)
OdpowiedzUsuńNa pewno będzie przyjemną odskocznią od cięższych tematów ;-)
UsuńPozdrawiam!
Nic dodać nic ująć. Abbi to Abbi. Cokolwiek by nie napisała - i tak to przeczytam, bo to Abbi. :D Cieszę się, że Pascal tak nieustępliwie wydaje jej książki. Cieszę się, że wydadzą Rush too Far. Cieszę się i mam nadzieję, że nie przestaną. :)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam,
Sherry
Szkoda tylko, że zrobili tyle niepotrzebnego zamieszania z opisem i dziwię się, że jeszcze nie został zmieniony (czy nie powinno im zależeć, by naprawić taką gafę jak najszybciej), mimo wszystko- nie mogę sie doczekać lektury!
UsuńPozdrawiam!