Wydawnictwo Jaguar/ 344 str./ 37.90 zł/ 2014 r. |
Tylko wielka przyjaźń może cię ocalić
Grace, choć jest mała, ma naprawdę duży problem. Jej mama
znowu zaczęła brać i jakby to, samo w sobie, nie było wystarczająco okropne, w
dodatku grozi jej odesłanie do rodziny zastępczej. Grace postanawia każdego
dnia siadać na schodach kamiennicy, w nadziei, że wkrótce któryś z sąsiadów
zainteresuje się jej losem i poda pomocną dłoń. Nie mogła się jednak
spodziewać, kto dostrzeże ją jako pierwszy…
Billy cierpi na agorafobię. Choć kiedyś był wybitnym
tancerzem, teraz przypomina wychudzony strach na wróble, ubrany wiecznie w
piżamę. Od kilkunastu lat nie opuścił swojego mieszkania i nie zamierza tego
robić. Nie lubi zmian, dlatego kiedy krajobraz za oknem burzy pojawienie się
małej dziewczynki, postanawia się przełamać i zacząć z nią rozmowę. Ta krótka
wymiana zdań okaże się dla obojga punktem zwrotnym. Jednak czy mężczyzna, który
nie radzi sobie z samym sobą, będzie potrafił pomóc potrzebującemu dziecku?
„Dlatego właśnie byłem sam przez tyle lat. Bo
jak tylko wpuścisz ludzi, zaczynają na tobie polegać. A potem, jeżeli nie dasz
rady być tym, kim oni sądzą, że powinieneś, zawodzisz ich. Łatwiej jest nikogo
nie mieć.”
Str. 301
Powieść Catherine Ryan Hyde opowiada o niezwykłej przyjaźni,
która rodzi się niespodziewanie i zmienia cały świat. Grace i Billy to para
rozczulająca i wywołująca uśmiech, a dzięki złożonym charakterom bohaterów, powieść
nabiera niezwykłego znaczenia w oczach czytelnika. Grace śmiało może stawać w szranki z najpopularniejszymi dziecięcymi gwiazdami
literatury. Dla mnie była cudownym połączeniem charyzmatycznej Ani z Zielonego
Wzgórza i rozczulającej Dziewczynki z zapałkami. Ta mała dama szturmem zdobywa
nie tylko serca swoich sąsiadów, ale też czytelników. Nie da się jej nie
dostrzec w tłumie, jest głośna, wesoła i głodna nowych doświadczeń. Wprost
emanuje dziecięcą radością i błogą naiwnością, ale tak naprawdę jest niezwykle
dojrzała jak na swój wiek. Umie podejmować trudne decyzje, niekiedy bolesne dla
niej samej, Ale nigdy nie narzeka i czerpie z życia to co najlepsze.
Billy z kolei jest typowym dziwakiem. Doskonale zdaje sobie
sprawę z faktu, że jest świrem (jak sam siebie określił) i choć okrutne komentarze
ranią jego wrażliwą duszę, nie mają szansy zmienić tego faktu. Czasem
przyglądając się jego relacji z Grace, można zacząć się zastanawiać, kto tak
naprawdę gra w niej rolę dziecka a kto dorosłego. Jedno jest pewne: tak
przyjaźń zmieni oboje.
„Wcale nie muszę żyć. Wielu ludzi rezygnuje z
życia. Zatrzymują się w pewnym momencie. A gdy człowiek się zatrzyma, trudno mu
potem ruszyć z miejsca. Ale jeżeli już ruszysz, trudno się zatrzymać.”
Str. 286
Autorka mistrzowsko
wykreowała głównych bohaterów, ale nie można zapominać też o innych
mieszkańcach kamiennicy, w której toczy się akcja powieści. Każdy jest inny i
na swój sposób wyjątkowy i choć dotychczas nie dostrzegali siebie nawzajem,
połączyły ich dwie rzeczy- przyjaźń Grace i ogromna samotność. Jeśli mam być
szczera, są to dwa główne elementy powieści, które wraz z motywami rodziny,
odrzucenia, rasizmu, nałogu i dużym pokładem nadziei, tworzą szczerą i
realistyczną opowieść o życiu, które potoczyło się inaczej niż powinno.
„-To tylko słowa. Jak słowa mogą być
niebezpieczne?
- Musisz się jeszcze dużo nauczyć o świecie,
mała. Nic nie jest bardziej groźne od słów.
-To głupie. A broń? Broń może zabić.
- Tylko ciało. Za to słowa mogą zabić duszę.”
Str. 86-87
Opisuję książkę w samych superlatywach, ale nie jest do końca
tak, że to dzieło bez skazy. Napis na skrzydełku dumnie głosi, że „jeśli ta
książka cię nie poruszy, to chyba nic nie da rady”, a ja albo mam serce z
kamienia, albo jest to slogan odrobinę przesadzony. Owszem zdarzały się
wzruszające momenty, ale nie na tyle by łza zaczęła kręcić się w oku. W moim
odczuciu była to historia raczej optymistyczna i dzięki lekkiemu stylowi
autorki, dramatyczna w bardzo umiarkowanym stopniu. Rozczarowuje jednak
zakończenie, które nie jest ani przesadnie dramatyczne, ani przesadnie
optymistyczne. Ot, po prostu życiowe i zwyczajne, a ja po takiej historii
spodziewałam się finału z prawdziwym wybuchem emocji.
„-Wolę
pamiętać dobre rzeczy, a zapomnieć o reszcie.
- To tak, jakby ktoś chciał czuć się tylko
szczęśliwy, ale nie smutny. To się nie uda. Albo coś czujesz, albo nie. Nie możesz
wybierać, co chcesz czuć.”
Str. 67
O CZYM?
„Nie pozwól mi odejść” jest
niezwykle uroczą opowieścią o samotności, przyjaźni i nadziei. Krótkie
rozdziały i lekkie pióro autorki sprawiają, że kartki tej powieści będą przerzucane z prędkością światła, a pokład optymizmu jaki
ze sobą niesie, rozświetli każdemu pochmurny dzień. Swoje pierwsze spotkanie z
twórczością autorki uważam za udane i z całą pewnością nie będzie ono ostatnie,
bo książki tej pani rewelacyjnie się czyta. Tak po prostu.
Ocena:
7/10
Tej autorki:
„Nie
pozwól mi odejść”
„Dzień,
który zmienił wszystko”
„Używane
serce”
Na pewno przeczytam! Tej autorki już czytałam ,,Dzień, który zmienił wszystko" i mam ochotę na kolejne jej książki.
OdpowiedzUsuńJa za "dzień, który zmienił" wszystko, zabiorę się jak tylko uporam się ze stosem książek do recenzji ;-) Używane serce też na pewno przeczytam, bo udało mi się je kiedyś kupić na wyprzedaży ;-)
UsuńPozdrawiam!
Czuję, że książka przypadłaby mi do gustu:) Zapisuję tytuł:)
OdpowiedzUsuńMyślę, że się nie rozczarujesz ;-) To bardzo przyjemna i lekka lektura :-)
UsuńPozdrawiam!
Bardzo ciekawa historia i jestem niezmiernie zaciekawiona tą historią. Co się stanie z Grace. Zainteresowałaś mnie tą książką :O
OdpowiedzUsuńMam nadzieję, że lektura przypadnie Ci do gustu :-)
UsuńPozdrawiam!
Jest to jedna z książek, które marzę, by przeczytać, tylko jak na razie nie mam okazji. :) Ale wiem, że w końcu takowa się nadarzy!
OdpowiedzUsuńJa prawdopodobnie nigdy bym po nią nie sięgnęła, ale na szczęście znalazłam ją w bibliotece ;-) Daj znać jak wrażenia ;-)
UsuńPozdrawiam!
Ciekawa recenzja interesującej książki :)
OdpowiedzUsuńDziękuję :-) A książka jest przeurocza ;-)
UsuńPozdrawiam!
Jestem bardzo zainteresowana, mam nadzieje że będę mieć okazję sięgnąć.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam.
http://in-our-different-world.blogspot.com/
Również mam taką nadzieję ;-)
UsuńPozdrawiam!
Ciekawie zapowiada się książka, aczkolwiek trochę smutno :)
OdpowiedzUsuńWbrew pozorom, to bardzo optymistyczna opowieść i naprawdę pozytywnie nastraja ;-)
UsuńPozdrawiam!
Robisz smaczka :)
OdpowiedzUsuńI o to chodziło ;-) bo myślę, że warto ;-)
UsuńPozdrawiam!
Rozświetli pochmurny dzień? O rany, to jest dokładnie to co jest mi teraz potrzebne! Coś ostatnio jestem nie w formie, cynizm wręcz wylewa się ze mnie falami, na co zaczynają narzekać koledzy z klasy, a w dodatku mój pesymizm zaczyna drażnić nawet mnie - co, no jest już chore. Więc optymistyczna książka z nadzieją, z przyjaźnią etc, będzie bardzo na miejscu. :) Szkoda, że nie było wzruszeń. Szczerze mówiąc ja bez czytania opinii na skrzydełku byłam przekonana, że to będzie taka wstrząsająca powieść, która nie pozostawi serca czytelnika nietkniętego. No cóż. Dobrze, że ostrzegłaś. Może nie będę się cudów spodziewać i odbiorę wszystko jeszcze lepiej od ciebie. ;)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam,
Sherry
Ja z kolei przeżywam (przeżywałam) Bardzo Dobry Tydzień, jak go nazwałam. Słonko zaczyna świecić, więc Patka budzi się z uśpienia. Niestety przeważnie nie starcza mi energii na wieczory kiedy to staram się zrobić wszystko co zaplanowałam, a nie wychodzi z tego nic... A mój blog niestety spadł ostatnio w rankingu priorytetów :-(
UsuńOdnośnie książki- wzruszenia były, jak najbardziej, ale raczej nie miały związku z dramatami ;-) Ogólnie jestem powieścią zauroczona, po prostu spodziewałam się czegoś zupełnie odmiennego ;-)
Pozdrawiam!
Szkoda, że bez fajerwerków, bo miałam ochotę na przeczytanie. Z chęcią zapoznałabym się jednak, dzięki opisowi niezwykłej przyjaźni i lekkiemu stylowi autorki. Szkoda trochę zakończenia... Ciekawe, czy naprawdę masz serce z kamienia, bo nie przypominam sobie, bym czytała inne recenzje. ;)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam.
Po prostu lubię dramaty i ciężko mnie zadowolić w tej kwestii, bo sporo wymagam :-P Myślę, że warto dać książce szansę. Ja nie żałuję, że ją przeczytałam, bo choć nie jest to dokładnie historia jakiej oczekiwałam, to świetnie spędziłam z nią czas :-)
UsuńPozdrawiam!
O autorce nie słyszałam i to chyba błąd. Co gorsza (!) o książce też nic nie słyszałam i gdyby nie Twoja opinia, to taka pozycja by mi umknęła. Nie wiem, czy masz te serduszko z kamienia, ale ja aż nadto miękka jestem i nawet Rozmowy w toku potrafią mnie wzruszyć, więc "Nie pozwól mi odejść" sprawi, że ta jedna łezka poleci- i jestem tego pewna. :) Lubię być taką troszkę, no nie wiem...jakby książkową masochistką i płakać na nawet najmniej wzruszającym momencie.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam cieplutko!
Ja też uwielbiam płakać przy książkach/filmach więc nie jesteś w tym osamotniona ;-) Ale przyznam, że przez ogromną ilość poznanych dramatów, chyba się troszkę uodporniłam, bo już nie tak łatwo wywołać u mnie płacz. Co najwyżej lekkie wzruszenie :-P Ostatnio płakałam jak głupia czytając "Marinę" Zafona i chyba żadna książka jak dotąd, pod tym względem jej nie przebiła ;-)
UsuńPozdrawiam!
Naprawdę mi wstyd bo ani o książce, ani o autorce nic nie słyszałam. Koniecznie muszę ją przeczytać ;) http://mysterynatalie.blogspot.com/
OdpowiedzUsuńWięc cieszę się, że dzięki mnie ją poznałaś ;-)
UsuńPozdrawiam!