Wydawnictwo Editio Red | Ilość stron 376 | Cena 44,90 zł | Data wydania: 21.09.2021 r. |
Niepokorna dziennikarka i kraina voodoo
Roxie od zawsze miała przeczucia. To dzięki nim stała się jedną z najlepszych dziennikarek śledczych. Zawsze wie gdzie szukać tematu, intuicja prowadzi ją bezbłędnie do rozwiązania zagadki i pomaga uniknąć kłopotów. Tym razem Roxie trafiła jednak na naprawę grubą aferę i naraziła się niebezpiecznym ludziom, którzy próbowali ją uciszyć. By zapewnić dziennikarce bezpieczeństwo do czasu procesu, FBI wysyła ją do małego miasteczka w Luizjanie, gdzie ma się ukrywać pod zmienionym nazwiskiem.
Spokojne i sielankowe Belleville okazuje się idealną kryjówką, jednak dla żądnej adrenaliny i dziennikarskich wyzwań Roxanne, to miejsce jest istnym koszmarem. Nudę nieco rozprasza seksowny agent Blake który ochrania Roxie, problem w tym, że jest do bólu sztywny i profesjonalny. Dziewczynie udaje się znaleźć pracę w lokalnej gazecie, ale co z tego, skoro najbardziej ekscytującym wydarzeniem w miasteczku jest zaginięcie psa burmistrza. Roxie nie byłaby jednak sobą, gdyby nie zaczęła węszyć. I szybko okazuje się, że zbyt idealnie Belleville ma pewne mroczne tajemnice...
Roxanne, to typ
bohaterki jaki uwielbiam najbardziej - zadziorna, pewna siebie, twarda babka,
nie pozbawiona jednak emocji. Nie ma szans, żebyście się przy niej nudzili, bo
Roxie nie znosi próżni. Jest uzależniona od adrenaliny i szukania sensacji.
Czasami aż łapałam się za głowę czytając o jej kolejnych szalonych i
niebezpiecznych pomysłach, ale trzeba przyznać, że genialnie napędzało to
akcję.
Autorka zaczęła sporo wątków i powoli rozkręcała każdy z nich budując stopniowo napięcie. Zagadka jest intrygująca, a ciągła niepewność nie pozwala odłożyć książki choćby na chwilę. Mamy tu dziennikarskie śledztwo, ale też odrobinę grozy i mistycyzmu. Wisienką na torcie jest wątek miłosny, poprowadzony tak rewelacyjnie, że czytałam go z wypiekami na twarzy i głupim uśmiechem. Subtelne hate-love, dowcipne teksty, stopniowe budowanie napięcia i gorące sceny - takie romanse uwielbiam najbardziej.
Zawsze mam pewne obawy, kiedy polska autorka wybiera na miejsce akcji powieści konkretne miejsce w Ameryce, ale muszę przyznać, że pani Skrzydlewska spisała się znakomicie. Widać, że zrobiła solidny research, dodała do swojej powieści masę szczegółów z opisywanego regionu, przestudiowała jego historię i czerpie garściami z miejscowej kultury. Szczególnie przypadł mi do gustu motyw religii voodoo, dodał powieści mroku, tajemniczości i aż szkoda, że nie był jeszcze bardziej rozwinięty. Autorka ma świetny styl, bardzo lekki, dowcipny, ale też idealnie grający na emocjach i niesamowicie angażujący. Gdyby publikowała pod pseudonimem, na przykład jako Lou Wings, za nic w świecie nie podejrzewałabym, że to polska autorka, raczej ktoś z list bestsellerów New York Times'a. I wcale nie przesadzam.
Podsumowując -
"Przeczucie", to świetna pozycja dla każdego czytelnika, który szuka
połączenia romansu z thrillerem. Znajdziecie tu świetną bohaterkę, przy której
nie można się nudzić, seksownego bodyguarda, wątki sensacyjne, umiejętnie
poprowadzone śledztwo i odrobinę mrocznej magii voodoo. Ja jestem zachwycona i
uważam, że w swoim gatunku, to jedna z lepszych powieści. Jeśli elementy, które
wymieniłam wydają się Wam intrygujące, jestem pewna, że zakochacie się w tej
historii!
Ocena: 8/10
Od momentu zapowiedzi wydawniczej mam ochotę sięgnąć po tę książkę.
OdpowiedzUsuńNie mówię nie.
OdpowiedzUsuńMam inne książki tej autorki w domu i strasznie jestem ich ciekawa.
OdpowiedzUsuńJa do tej pory czytałam chyba tylko jedną książkę autorki, ale byłam zadowolona z lektury :) Pamiętam, że kończyłam ją w dzień porodu XD
OdpowiedzUsuń