Wyd. Jaguar | Seria o brzeskich nienormatywnych Tom II | 304 str. | 37,90 zł | Data wydania: 26.06.2019 r. |
Nienormatywna potworność totalnie na wesoło
Żaneta dostała szansę
jedną na milion. Ktoś zainteresował się jej żałosnym żywotem, dał pracę i
opłacił nudne, choć (podobno) przyszłościowe studia. Szkoda tylko, że podpisując umowę (a raczej cyrograf nie do zerwania)
Żaneta nie wiedziała, że trafia pod skrzydła uzależnionej od cukru strzygi i
wdychającego lawendę inkuba. I choć o Sabinie i Piotrze raczej złego słowa
nie można powiedzieć, to fakt pozostaje faktem- gdy wkurzysz szefową w
najlepszym wypadku wyrosną jej kły i pazury, a w najgorszym pożre cię w
całości. Nawet jeśli uciekniesz, drugi szef i tak Cię znajdzie i do tego zrobi
psychoterapię (Żaneta to wie, bo już próbowała dać nogę). Okazuje się
jednak, że świat pełen jest nienormatywnych istot i nie wszystkie są tak
sympatyczne jak Binka i Piotrek. A kiedy zaczynają Ci zagrażać warto powołać
się na znajomość z krwiożerczą strzygą. Tylko
co zrobić, kiedy żywioły zaczynają szaleć, a potwory razem z nimi? Czy
szalona ekipa nienormatywnych, wtajemniczonych i normalnych inaczej poradzi
sobie z tak dużym zagrożeniem? I co z
tym wszystkim ma wspólnego chomik?
W tym tomie, nienormatywny duet powiększył się do obłąkańczego trio. Nowa bohaterka jest równie zabawna, barwna
(dosłownie, bo ma tęczowe włosy) i nienormatywna, co Sabina i Piotrek. Choć
Żaneta wpasowała się w tą historię idealnie i ożywiła fabułę, początkowo miałam
problem z przypomnieniem sobie, skąd właściwie ona się wzięła. W
"Postscriptum" wystąpiła epizodycznie i kompletnie nie zapadła mi w
pamięć. Co innego Kinga, która odegrała w pierwszym tomie bardzo ważą choć
niechlubną rolę. Liczyłam, że wątek tej postaci zostanie lepiej rozwinięty,
tymczasem pojawiła się gdzieś w tle i choć ingeruje w fabułę, została
potraktowana po macoszemu. Trochę szkoda, bo jej wątek był chyba najbardziej
rozczarowujący i niedokończony ze wszystkich.
W kwestii niedokończonych wątków mam jeszcze co nieco do powiedzenia. Autorka
tak jak poprzednio budowała fabułę wokół wielkiej tajemnicy, która tajemnicą
pozostała do samego końca. Niestety
długo nie było wiadomo o co właściwe chodzi, a finał nadszedł, przeminął, a ja
nadał wielu rzeczy nie wiem. To trochę tak jakbym przeczytała długi wstęp,
tylko nie mam pewności czy powstanie do niego jakieś rozwinięcie. Zabrakło mi tu też trochę mocniejszych
fragmentów, które w pierwszym tomie były obecne. Żadnego osikowego kołka,
ani nawet gałęzi ze śmiercionośnym brokatem! Wciąż czekam również na jakąś
masakrę z Binką w roli głównej, ale strzyga spożywa takie ilości czekoladowych
pierniczków, że jest (niestety) łagodna jak baranek.
Fabularne niedogodności zdecydowanie łagodzi styl Pani Wójtowicz, która pisze lekko, z pazurem i nie tyle zabawnie, co wręcz potwornie śmiesznie. Humor w serii pasuje mi wyjątkowo, choć przyznaję bez bicia, że zawsze potrzebuję chwili, żeby się do niego przyzwyczaić i w pełni docenić. Najwięcej śmieszkowania miałam z Żanety, która mimo nienormatywności w stopniu lekkim, jest całkowicie zielona w temacie i oszołomiona potwornym szefostwem. Jako potomkini dziadów borowych, jest, jak to mówi "borową dziadówą" i chyba jej narzekania na tą dziadowską spuściznę najbardziej mnie bawiły.
Jeśli w dalszym ciągu liczycie na wątek
miłosny Piotr-Sabina, muszę Was rozczarować, bo się przeliczycie. Ale w
sumie ten wątek od samego początku skazany był na porażkę. Choć i ja próbowałam
Binkę i Piotra skojarzyć w parę, niestety nijak się nie da. Między tą dwójką jest dokładnie zero romantycznej
chemii czy jakiegokolwiek napięcia, jest
za to czysto platoniczna miłość i przyjaźń aż po grób i zaspawaną trumnę.
Tak więc Piotriny owszem, spodziewajcie
się, ale tylko w wersji aseksualnej.
O CZYM? "Vice versa", to kolejny tom przygód brzeskich nienormatywnych. Nowe postaci, więcej humoru, coaching, stalking, mrówking... myślę, że w trakcie lektury nie będziecie się nudzić. Choć mam zastrzeżenia do zamknięcia wątków i tak bawiłam się świetnie. Liczę na powrót Binki, Piotra i Żanety w kolejnym tomie, żeby mi się te wszystkie wątki ładnie pozamykały, ale głównie dlatego, że po prostu polubiłam te milutkie potworki i z przyjemnością poczytam sobie o nich jeszcze, cokolwiek by nie robiły.
Fabularne niedogodności zdecydowanie łagodzi styl Pani Wójtowicz, która pisze lekko, z pazurem i nie tyle zabawnie, co wręcz potwornie śmiesznie. Humor w serii pasuje mi wyjątkowo, choć przyznaję bez bicia, że zawsze potrzebuję chwili, żeby się do niego przyzwyczaić i w pełni docenić. Najwięcej śmieszkowania miałam z Żanety, która mimo nienormatywności w stopniu lekkim, jest całkowicie zielona w temacie i oszołomiona potwornym szefostwem. Jako potomkini dziadów borowych, jest, jak to mówi "borową dziadówą" i chyba jej narzekania na tą dziadowską spuściznę najbardziej mnie bawiły.
O CZYM? "Vice versa", to kolejny tom przygód brzeskich nienormatywnych. Nowe postaci, więcej humoru, coaching, stalking, mrówking... myślę, że w trakcie lektury nie będziecie się nudzić. Choć mam zastrzeżenia do zamknięcia wątków i tak bawiłam się świetnie. Liczę na powrót Binki, Piotra i Żanety w kolejnym tomie, żeby mi się te wszystkie wątki ładnie pozamykały, ale głównie dlatego, że po prostu polubiłam te milutkie potworki i z przyjemnością poczytam sobie o nich jeszcze, cokolwiek by nie robiły.
Ocena:
6/10
Seria o brzeskich nienormatywnych:
Postscriptum | Vice
versa
___________________________________________________________
Raczej nie jest to seria dla mnie:). [Kreatywna-alternatywa]
OdpowiedzUsuńRaczej sobie odpuszczę tą serię. ;)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam. ;**
P.
https://zycie-wsrod-ksiazekk.blogspot.com/