org. "Self/ Less"/ reż. Tarsem Singh/ 116 min./ 2015 r. |
Opis:
Wiekowy multimilioner dzięki osiągnięciom współczesnej medycyny przenosi
swoją świadomość do ciała zdrowego, młodego człowieka. Choć operacja przebiega
pomyślnie, mężczyznę zaczynają nawiedzać koszmarne wspomnienia związane z
tajemniczą przeszłością dawcy. Musi odkryć jego tożsamość i dowiedzieć się
dlaczego komuś tak bardzo zależy na jego śmierci.
(Filmweb.pl)
Zwiastun:
Recenzja:
A
Ty, czujesz się nieśmiertelny?
Śmierć zawsze skłania do refleksji nad życiem. Czy
wykorzystaliśmy wystarczająco podarowane nam bezcenne dni? Co zrobiliśmy źle?
Czego żałujemy? Co jeszcze moglibyśmy osiągnąć gdyby kres nie zbliżał się tak nieubłaganie? A
jeśli te wszystkie pytania mogłyby pozostać bez odpowiedzi, a my otrzymalibyśmy
szansę na drugą młodość? Kluczowe pytanie brzmi jednak, jaką cenę trzeba będzie
zapłacić za nieśmiertelność…
Pieniądze to nie wszystko- słyszeliście to chyba milion
razy. Zdrowia nie można kupić- to też na pewno obiło Wam się o uszy. Jednak
okazuje się, że obie te mądrości to bujdy, bo za pieniądze można kupić nie
tylko zdrowie, ale też życie i to w dodatku w nowym młodym ciele. Przekonujemy
się o tym na przykładzie Damiana- miliardera, który ma wszystko od wyłożonego
złotem apartamentu, po władzę i lojalnych sojuszników. Brakuje mu tylko
odrobiny osobistego szczęścia, i co najważniejsze- zdrowia. Wedle rokowań
Damian nie przeżyje nawet pół roku, zostało mu więc niewiele czasu, lecz choć
nie jest już młodzieniaszkiem, nie może się pogodzić z nieuchronnym końcem.
Pewnego dnia otrzymuje jednak dziwną wizytówkę z tajemniczym dopiskiem „Oni ci pomogą”…
Wola przeżycia to pierwotny instynkt, być może właśnie
dlatego Damian decyduje się na kontakt z tajemniczym naukowcem, twierdzącym, że
potrafi on przenieść umysł i duszę schorowanego starca, do ciała młodego,
zdrowego mężczyzny. Wizja wydaje się niezwykle kusząca i teoretycznie
pozbawiano ryzyka. Bo cóż do stracenia ma człowiek stojący u progu śmierci? Tym
bardziej, że proponowane mu ciało jest, jak to określa naukowiec, „pustym
naczyniem na duszę” wyprodukowanym w laboratorium. Damian postanawia zaryzykować
i korzysta w pełni z nowego życia. Wszystko do czasu, kiedy zaczynają dręczyć
go dziwne wizje. Wtedy pojawiają się wątpliwości. Czy aby na pewno podjął dobrą
decyzję? Czy ciało, które otrzymał, naprawdę nie należało wcześniej do nikogo
innego?
Od kiedy zobaczyłam zapowiedź filmu, byłam ciekawa czy
twórcy skłonią się bardziej ku jego psychologicznej stronie, czy może zostaną
przy akcji. W trakcie seansu, to wahanie wcale jednak nie minęło, wręcz
przeciwnie, coraz bardziej narastało. Reżyser postawił na coś pomiędzy akcją a
psychologią i choć powinno to wypaść bardzo korzystnie dla produkcji, wcale tak
nie było. Odniosłam wręcz wrażenie, że producenci nie wiedzieli, co wybrać.
Akcja wykluczała refleksje, a refleksje wykluczały akcję i choć ani jednego ani
drugiego tu nie brakowało, miałam wrażenie, że siedzę na wahadełku stale zmieniającym
kierunek.
Skupmy się więc może osobno na jednym i drugim elemencie.
Akcja zwalniała, by nagle drastycznie przyspieszyć, co akurat lubię, bo nigdy
nie wiadomo, co może się wydarzyć. Kilka razy mocno się zdziwiłam rozwojem
fabuły, choć nigdy na tyle bym czuła się wbita w fotel. Strona refleksyjna, wypada
nieco gorzej, ponieważ została potraktowana bardziej powierzchownie. Dylematy
moralne są oczywiste i zmierzają w jasnym dla wszystkich kierunku. Samo
zakończenie również nie zaskakuje i jest banalnie proste do odgadnięcia, choć
szczerze mówiąc, jest jedynym słusznym wyjściem i nie wyobrażam sobie innego.
Aktorzy są niewątpliwym atutem produkcji. Ben Kingsley, bez
najmniejszego zgrzytu odegrał umierającego miliardera. Nie gorzej, a może nawet
lepiej poradził sobie Ryan Reynolds z młodszą odsłoną Damiana. Miał bez
wątpienia o wiele większe pole do popisu, bo jego rola obejmowała więcej niż
jedną postać, co dawało mu możliwość czarowania widza całą paletą emocji. Nie
da się jednak ukryć, że wszystko i wszystkich przyćmił nie kto inny jak Matthew Goode, wcielający się w tajemniczego naukowca i czarny charakter. Facet chwilami
mnie przerażał, a chwilami fascynował. Jego postać była równie genialna, co
pozbawiona ludzkich zachowań, a sam aktor zdecydowanie okazał się wart
zapamiętania.
Wizja zaprezentowana w „Kluczu do wieczności” nie jest
przesadnie oryginalna, ani nie wnosi do tematu nieśmiertelności nic co, nie
zostałoby już kiedyś przedstawione. Mimo to robi świetne wrażenie i nie nuży
nawet przez chwilę. Film skupia się na prostych, choć ważnych aspektach, takich
jak godzenie się z własnym losem, czy wybieranie między własnym dobrem, a
dobrem innych ludzi. Mimo iż spodziewałam się odrobinę lepszej produkcji i tak
jestem usatysfakcjonowana na tyle, by ją Wam polecić, bez wahania czy mrugnięcia
okiem, bo mimo wszystko, naprawdę warto.
Ocena:
7/10
Wydaje się być interesujący, muszę go obejrzeć :)
OdpowiedzUsuńJest nawet bardzo interesujący. Polecam :-)
UsuńPozdrawiam!
Lubię takie kino, więc na pewno tego filmu nie przepuszczę :)
OdpowiedzUsuńJa jestem zadowolona z seansu ;-)
UsuńPozdrawiam!
To coś dla mnie ;)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam!
W takim razie z czystym sumieniem mogę polecić ;-)
UsuńPozdrawiam!
Ja również, gdy obejrzałam ten trailer, to wiedziałam, że muszę go zobaczyć :) Jestem ciekawa, czy mi się spodoba :)
OdpowiedzUsuńMam taką nadzieję ;-) Koniecznie podziel się wrażeniami ;-)
UsuńPozdrawiam!
Mam w planach ten film odkąd zobaczyłam zwiastun ;)
OdpowiedzUsuńCo tu ukrywać: jest bardzo intrygujący podobnie jak cały film ;-)
UsuńPozdrawiam!
Film na 100% zobaczę, bo jakkolwiek nie wbijałby w fotel to tak:
OdpowiedzUsuń1. W filmie jest kochana Nathalie Martinez! A ja strasznie ją lubię, oczarowała mnie w "El Dorado". :)
2. Jestem straaaaasznie ciekawa czarnego charakteru/doktorka. Ostatnio zauważyłam, że mam skłonności do zakochiwania się w psychopatach z książek/seriali, więc... podejrzewam, że mogę być oczarowana także doktorkiem. ;)
3. Od początku coś mnie do tego filmu ciągnęło. Nie umiem tego sprecyzować, wiem tylko, że muszę zobaczyć tę produkcję. ;)
Pozdrawiam,
Sherry
Doktorek jest boski! Niby pałałam do niego nienawiścią, ale w jakiś chory sposób mnie fascynował :-P Myślę, że nie będziesz żałowała czasu poświęconego na oglądanie ;-)
UsuńPozdrawiam!