23 maja 2014

„Bogini Ciemności”- Sarwat Chadda


Zanim będzie za późno

Średnie serie mają to do siebie, że po jakimś czasie czytelnik słabo je pamięta i nie bardzo ma ochotę czytać kolejne części. Pierwsza z książek Sarwata Chaddy zalicza się właśnie do takiej kategorii. Choć nie ukrywam, że książka jest lekka, przyjemna i ciekawa, to nie robi specjalnego szału. Myślałam, że drugi tom będzie dokładnie taki sam, dlatego postanowiłam przeczytać go od razu by później nie stracić zapału. Jak się jednak okazało, moje obawy były zupełnie niesłuszne, bo książka okazała się znacznie ciekawsza od swojej poprzedniczki.

Akcja rozpoczyna się jak zwykle u tego autora, od sporej dawki akcji. Templariusze są na tropie pewnego dziecka, które prawdopodobnie jest nowym medium. Jednak nie tylko im zależy na odnalezieniu dziewczynki. Poszukują jej też polenice- kobiety ze starego klanu wilkołaczyc, czczące tajemniczą Boginię Ciemności. To właśnie jej mają złożyć w ofierze dziewczynkę nazywaną Dzieckiem Wiosny. Choć w pierwszym starciu templariusze zwyciężają, szybko okazuje się, że polenice nie mają zamiaru rezygnować. Tymczasem dziewczynka- Wasylisa zaczyna przejawiać niezwykłe nawet jak na medium zdolności, a nagły kontakt z Boginią Ciemności zdradza jej okrutne plany względem dziecka. Kiedy dziewczynka zostaje porwana, templariusze wiedzą, że nie mogą odpuścić gdyż w grę wchodzą losy całego świata. Wyruszają więc do Rosji, gdzie ukrywa się Bogini, by odnaleźć dziewczynkę zanim będzie za późno.


„Beznadziejnie? Może. Ale ludzie cały czas walczyli. To właśnie robią ludzie, prawda? Walczą z druzgocącymi przeciwnościami losu.”

Na płaszczyźnie fabularnej, autor po raz kolejny nie zawodzi, a nawet podnosi poprzeczkę. Widać, że i tym razem solidnie przygotował się do pisania powieści i skorzystał z całej masy fascynujących materiałów. Obok templariuszy w książce pojawiają się też asasyni i bogatyrowie. Razem z bohaterami zwiedzamy Moskwę, Czarnobyl i Puszczę Białowieską, a także dowiemy się, kim tak naprawdę jest Baba Jaga, jak wygląda życie rosyjskich arystokratów i jak funkcjonuje klan wilkołaków. Słowem, autor bardzo rozwija skrzydła wyobraźni i zaskakuje na każdym kroku ciekawą i zajmującą fabułą.

Nie da się nie zauważyć też bardzo pozytywnej zmiany w zachowaniu głównej bohaterki Billi. Po wydarzeniach z „Pocałunku Anioła Ciemności” wyraźnie dojrzała i stała się jeszcze twardsza. By zapomnieć o tym, co się stało, poświęciła się w pełni zakonowi i treningom. Billi jest jednak przede wszystkim kobietą, więc nie może odciąć się zupełnie od swoich emocji. Choć początkowo odnosi się do Wasylisy z rezerwą, wkrótce odkrywa w zagubionej małej dziewczynce siebie sprzed kilku lat. Nie chce dopuścić by dziecku stało się coś złego. Zaczyna mieć jednak wątpliwości, czy życie w zakonie jest lepsze od śmierci.

-Życia nie mierzy się długością trwania, ale uczynkami.”

Do akcji wkracza wielu nowych bohaterów, którzy niezależnie od tego czy są dobrzy czy źli i tak przykuwają uwagę i zainteresowanie. Tajemnice, intrygi i wątpliwości piętrzą się na każdym kroku a bohaterowie są wystawiani na ciągłe próby. Początkowo miałam autorowi za złe zbyt szybko wprowadzony wątek romantyczny, jednak poza jednym pocałunkiem okazał on się ledwie dostrzegalny i bardzo subtelny, więc w ogólnym rozrachunku wypadł pozytywnie. Zaniepokoiło mnie za to zakończenie. Ci, którzy oglądali „Inkarnację” będą wiedzieli, o co mi chodzi. Choć wydawać by się mogło, że akcja definitywnie się zakończyła (dobrze czy źle dowiecie się z lektury) to ostatnie zdanie zbija czytelnika kompletnie z tropu i każe mu się zastanowić, co tak właściwie się stało.

O CZYM?  Druga powieść Sarwata Chaddy podobnie jak pierwsza opowiada o walce zakonu templariuszy z bezbożnym, czyli istotami nocy. Tym razem gra nie toczy się o zabłąkane dusze, lecz o losy całego świata. Choć jedynka nie była zła, to i tak byłam bardzo zaskoczona jak autor się rozwinął i podniósł poziom powieści. Historia jest nie tylko ciekawsza, bogatsza i bardziej dynamiczna, ale także bardziej dojrzała i przejmująca. Autor skrótowo objaśnia, co wydarzyło się w poprzednim tomie więc jego lektura nie jest konieczna, do zapoznania się z tą częścią. Jednak bez względu na to, czy znacie „Pocałunek Anioła Ciemności” czy nie, „Boginię Ciemności” i tak serdecznie Wam polecam!

Ocena:
8/10

Seria:

>Bogini Ciemności<


20 maja 2014

„Pocałunek Anioła Ciemności”- Sarwat Chadda



„Nie dano jej wyboru…”

„Nie będzie trudno go zabić. Ma tylko sześć lat” Ten niepokojący cytat rozpoczyna powieść „Pocałunek Anioła Ciemności”. Brzmi groźnie, prawda? Czym sześcioletnie dziecko zasłużyło sobie na śmierć i to w dodatku z ręki piętnastoletniej dziewczyny? Morderstwo z zimną krwią? A może… wyzwolenie duszy? Jak się szybko okazuje opuszczony plac zabaw to tak naprawdę siedlisko diabła, a przebywający tam chłopiec to ofiara morderstwa sprzed wielu lat. Do tego opętana przez demona. Wspomniana nastolatka- Billi zabijając demona ma przejść próbę a co za tym idzie stać się pełnoprawnym członkiem Zakonu Templariuszy.

Billi to tak naprawdę pierwsza i jedyna żeńska członkini zakonu, któremu przewodniczy jej ojciec. Matka dziewczyny przed dziesięciu laty zginęła zamordowana przez ghule podczas Żelaznej Nocy. Z niegdyś sławnego i potężnego zakonu teraz zostały tylko nędzne strzępy. Zaledwie dziewięciu rycerzy przeciw złu trawiącemu ludzkość. Mimo iż walka jest nierówna i niemal z góry skazana na klęskę Templariusze nie mogą się poddać. Muszą walczyć. Nie mają wyboru.

„Zakon powstał, aby bronić Ziemi Świętej, ale przegrał dawno temu. Teraz jego rycerze nie walczyli już o Jerozolimę, ale o ludzkie dusze. Walczyli ze złem, które żeruje na ludzkości.”

Dla Billi nie jest to jednak wcale takie oczywiste. Dziewczyna nienawidzi swojego sekretnego życia w Zakonie.  Wiecznie poobijana od ciągłych walk, jest obiektem drwin w szkole i ciągłego zainteresowania pedagogów. Nie ma czasu na naukę ani życie prywatne. Wszystko musiała podporządkować Zakonowi. Billi jest zadziorna, stanowcza, twarda, ale też nieco samolubna i zwyczajnie wredna.  Dziewczyna czuje żal do bezwzględnego ojca, od którego nigdy nie słyszała nawet jednego dobrego słowa. Ale ma też żal do Kaya, przyjaciela, który opuścił ją bez słowa pożegnania. A teraz po roku powrócił…

„Oczy to okna duszy. Często wpatrywała się w swoje czarne tęczówki, zastanawiając się, co skrywają. Może tylko jeszcze większą ciemność.”

No właśnie, Kay. Moim zdaniem ten chłopak jest jednym z najciekawszych elementów powieści. Ten wysoki, białowłosy młodzieniec został zwerbowany przez Zakon kilka lat wcześniej. Nie bez powodu. Jest on bowiem wyrocznią i medium. Swoje niezwykłe zdolności ćwiczył przez rok w Jerozolimie. Teraz powraca by służyć Zakonowi. Billi jednak nie ma zamiaru mu niczego ułatwiać. Kay praktycznie z miejsca stał się moim ulubionym bohaterem. Jego łagodność i tajemniczość kontrastowała z wybuchowym charakterkiem Billi i dzięki temu było go zwyczajnie łatwiej znieść.

Tytuł może mylnie sugerować tandetny romans paranormalny. Nie dajcie się zwieść, romansowania tu tyle co kot napłakał. Owszem mamy i anioła i całowanie, ale zupełnie w innym kontekście. Przyznam szczerze, że byłam pozytywnie zaskoczona rozwojem wypadków, choć co najmniej kilka razy spisywałam tą powieść na straty w trakcie czytania. Jak się jednak okazuje dostajemy historię pełną walk, tajemnic i akcji. Autor wykorzystał w dużym stopniu bogactwo, jakim dysponują biblijne opowieści, historie o templariuszach i mity o potworach. Zebrał to wszystko i stworzył naprawdę niebanalną powieść dla młodzieży, której mogę zarzucić jedynie nieco prostolinijności i przesadnie młodzieżowy język. Również główna bohaterka miała swoje gorsze momenty. Mimo to powieść okazała się zaskakująco udana.

O CZYM?  Jak się okazuje Zakon Templariuszy istnieje do dziś i choć nie znajduje się w najlepszej kondycji, to wciąż kontynuuje swoje dzieło. Opowieść jest ciekawa i barwna, idealna na deszczowe popołudnie jednak uważam, że jej potencjał nie został w pełni wykorzystany. Mimo to jestem pod wrażeniem konstrukcji świata, w którym nic nie jest przypadkowe, wszystko ma swoja przyczynę i nawet imiona bohaterów nie pozostają bez znaczenia. W końcu autor nie skupia się też na tworzeniu bezsensownego trójkąta miłosnego, lecz poświęca więcej uwagi akcji i historii, którą opisuje. Choć nie jest to dzieło wybitne, to mi się podobało i z chęcią sięgnę po tom drugi, którego fabuła zapowiada się jeszcze ciekawiej.

Ocena:
6/10

Seria:
>Pocałunek Anioła Ciemności<
Bogini Ciemności


18 maja 2014

Liebster Blog Award


Po raz kolejny zostałam zaproszona do zabawy Liebster Blog Aword tym razem przez Wiktorię.
Bardzo dziękuję! A oto moje odpowiedzi na jej pytania:



1. Gdyby świat miał być tylko w jednym kolorze, jaki byś wybrała?

Fioletowy! Uwielbiam ten kolor jest taki magiczny i tajemniczy. W sumie sama nie wiem skąd biorą mi się
takie właśnie skojarzenia… Niemniej uważam ten kolor za piękny.




2. Zgubiłaś się w lesie, nie masz przy sobie telefonu, jest noc, a najbliższa droga jest ok. 100 kilometrów od twojego położenia. Co robisz?


Jestem strasznym tchórzem. Najodważniejsza rzecz na jaką mnie stać to schować się w jakimś względnie bezpiecznym miejscu by nie pożarły mnie wytwory mojej wyobraźni :-P Rano może udało by mi się coś wymyślić. W sumie mogłabym wybudować sobie domek na drzewie i zostać dzikusem ale bez książek chyba długo bym nie wytrzymała ;-)


3. Jaka książka wpłynęła najbardziej na twój tok myślenia?

Mam już raczej ukształtowany tok myślenia i książki jakoś nie są w stanie go zmienić. Myślę, że trochę dały
mi jednak do myślenia „Igrzyska śmierci”, głównie za sprawą okrucieństwa, ale książka kazała mi też się zastanowić w jakim kierunku w ogóle zmierza nasz świat.





4. Co robisz, gdy jesteś smutna?

Szczerze mówiąc nie umiem walczyć z depresją, choć bardzo się staram. Próbuję sięgać jednak po
sprawdzony zestaw rozweselający. Kocyk, herbatka, czekoladka, zabawna książka, „Pingwiny z Madagaskaru”. Czy pomaga? Nie bardzo. Lubię przezywać, rozpamiętywać i się dręczyć :-P Chyba z tego stanu jest w stanie wyrwać mnie tylko mój chłopak, który jest tak cudowną osobą, że uśmiech sam ciśnie się na usta :*



5. Masz możliwość przeprowadzenia się w dowolne miejsce na świecie. Jakie wybierasz i dlaczego?

Nie jestem w stanie podać konkretnego miejsca, ale na pewno jest tam bardzo ciepło. Domek na plaży na jakiejś rajskiej wyspie byłby spełnieniem marzeń. Byle by w pobliżu była księgarnia!




6. Możesz zadecydować o swoim wyglądzie. Zostajesz taka jaka jesteś, coś poprawiasz czy zupełnie się zmieniasz?  

Kiedyś zmieniłabym wszystko, ale teraz… Chyba w końcu polubiłam siebie ;-) Może wprowadziłabym jakieś minimalne zmiany ale raczej czysto praktyczne a nie typowo upiększające.




7. Porwał cię zły czarnoksiężnik. Jeśli nie przejdziesz wyznaczonych przez niego prób będziesz musiała zostać z nim na wieki. Próbujesz swoich sił czy dobrowolnie się poddajesz?

No pewnie, że próbuję! Nie dam sobą pomiatać. Jeśli jednak nie dałabym rady, zawarłabym z nim układ- on uczy mnie czarów, a ja zgodzę się zostać. Potem zwyczajnie zamieniłabym go w jakiegoś paskudnego gryzonia, zwinęła mu miotłę i odleciała do domu ;-) No chyba, że okazał by się mniej zły i mniej paskudny niż zakładamy. Tedy można negocjować ;-)

8. Co najbardziej się dla ciebie liczy: miłość, rodzina czy pieniądze?

Pieniądze są bardzo niestałą wartością i choć bez wątpienia są ważne i bardzo ułatwiają życie to nie można się na nich wyłącznie opierać. Za to rodzina i miłość to wartości, którym można w pełni zaufać i z nimi nawet bieda nie oznacza braku szczęścia.

9. Jakie są twoje plany na przyszłość?

Szczerze? Kiedy myślę o przyszłości, widzę wielką czarną dziurę… W sumie nie mam pojęcia. Nie mam jakichś wielkich planów. Chcę zdać maturę, prawo jazdy, może jakieś ciekawe studia, a potem znaleźć pracę którą będę lubiła i założyć rodzinę. Czyli standardowo. Może do tego jakaś podróż dookoła świata? ;-) No i na pewno zawsze będą mi towarzyszyły książki!
 



10. Jaki film ostatnio oglądałaś? 

Ostatnio widziałam „Niezgodną”, której recenzja pojawiła się nawet na blogu. Całkiem ciekawa produkcja,
ale oczekiwałam czegoś więcej. Ciekawych odsyłam do wspomnianej recenzji ;-)






11. Który miesiąc jest twoim ulubionym i dlaczego?

Oczywiście czerwiec! Nie tylko dlatego, że mam wtedy urodziny, ale dlatego, że wtedy zaczyna się lato, upały i wolność (takie skojarzenie z lat kiedy „więziła” mnie szkoła). No kto nie kocha czerwca? ;-)






Tym razem nie nominuję nikogo, bo jestem leniem i nie wiem jakie kreatywne pytania mogłabym wymyślić :-P Jeśli jednak ktoś chce przyłączyć się do zabawy- zaproszenie jest otwarte. Możecie odpowiadać na pytania Wiktorii tutaj lub na swoich blogach. Chętnie je przeczytam!

Pozdrawiam-

Patka

16 maja 2014

"Troje"- Sarah Lotz zapowiedź + fragment


„Troje”- Sarah Lotz
Premiera 22 maja!

Czarny Czwartek. Dzień, którego nie sposób zapomnieć. Dzień, w którym niemal równocześnie w czterech miejscach na Świecie dochodzi do katastrof wielkich samolotów pasażerskich. Giną setki ludzi, przeżywa tylko czworo. Jedną z nich jest Pamela May Donald. Leżąc w pogorzelisku, wśród poskręcanych fragmentów kadłuba i zmasakrowanych szczątków współpasażerów, nagrywa na komórkę wiadomość, która wstrząśnie światem. Wkrótce potem umiera. Zostaje ich tylko TROJE. To dzieci, jakimś cudem prawie niedraśnięte, co nie znaczy, że niezmienione. Wokół nich i z nimi zaczynają się dziać dziwne rzeczy. Nie uchodzi to uwagi religijnych fanatyków na całym świecie. Pojawiają się domysły, podejrzenia i teorie. Niektóre intrygujące, inne fantastyczne, jeszcze inne groźne. Wreszcie komuś przychodzi do głowy myśl, że musi być jeszcze jeden ocalony. Jeszcze jedno cudowne dziecko. Rozpoczynają się poszukiwania, a raczej polowanie. I wtedy świat zmienia się do końca.

Już teraz możecie zapoznać się z pierwszym rozdziałem powieści na stronie:

Hasło, którego należy użyć to:
CZARNYczwartek13

Recenzja książki już wkrótce na blogu!

***

Już w niedzielę wypatrujcie posta z nominacją do Liebster Blog Award,
a od poniedziałku ruszają wreszcie recenzje ;-)
Już niedługo Kraina Absurdu przejdzie też ponowne przemianę  mam nadzieję, że wam się spodoba ;-)

Do zobaczenia!-
Patka

15 maja 2014

Dreamsowe zapowiedzi


PREMIERA 22 MAJA

„Wszechświaty. Pamięć”
Leonardo Patrignani


Druga część sagi pt."Wszechświaty"

Rzeczywistość wokół nas to tylko jedna z nieskończonych stron kostki.

Alex, Jenny i Marco na własnej skórze doświadczyli, co oznacza zatracenie się w nieskończonych drogach Wszechświatów.

Jednak teraz nie wiedzą, jak wyjść z Pamięci – zamkniętego jak klatka wymiaru mentalnego, w którym znajduje się tylko to, o czym pamiętają.
Od czasu końca ich cywilizacji minęły już wieki, a na Ziemi zaczęła się nowa Era.
Jak mogą wykorzystać wspomnienia, aby uciec z Pamięci i siebie ocalić? Dotarcie do jakich tajemnic z przeszłości zagwarantuje im przebudzenie w przyszłości?

– CZYM BYŁA PAMIĘĆ?
– MOŻE WIECZNĄ MŁODOŚCIĄ UMYSŁU ALBO ZWYKŁĄ OTCHŁANIĄ, BEZCZASOWYM SCHRONIENIEM.
– CZY MOŻEMY KIEDYŚ TAM WRÓCIĆ?


>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>> * <<<<<<<<<<<<<<<<<<<<<<<<<<<<<


PREMIERA 29 MAJA

„Jak się masz, cukierku?”
Waldemar Cichoń


Czwarta część opowiadań o przygodach kota Cukierka.

Rodzina pewna, jakich jest wiele
Zdecydowała w pewną niedzielę:
Miłego kotka chcemy mieć bardzo!
Miłego kotka trzeba przygarnąć!
Szukali długo, długo szalenie
W końcu znaleźli kota marzenie
Słodki jak cukier, piękny jak kwiatek
W rzeczywistości był to gagatek...





13 maja 2014

„Kosogłos”- Suzanne Colins


„Igrzyska nadal trwają”

Kiedy Katniss Everdeen zgłosiła się do swoich pierwszych Głodowych Igrzysk, by uratować życie siostry, nie podejrzewała, że czeka ją cokolwiek oprócz śmierci. Po części miała rację, część dawnej Katniss umarła razem z innymi zabitymi trybutami na arenie, narodziła się jednak nowa, buntowniczka- dziewczyna, która igra z ogniem. Jej postawa grozi jednak kruchej podstawie, na której opiera się okrutna władza, a jednocześnie okazuje się bardzo cenna dla ruchu oporu. Czy Katniss znajdzie w sobie siłę by po raz ostatni stanąć na arenie?

 ” Ktoś staje obok mnie, wyczuwam jego napięcie. To Finnick, rzecz jasna, bo tylko zwycięsca igrzysk może tak szybko dostrzec to samo co ja- arenę usianą kokonami pos kontrolą organizatorów. Finnick muska palcami jednolitą czerwoną poświatę nad progiem.
 -Panie i panowie... Jego głos brzmi cicho, ale mój donośnie rozbrzmiewa w całym pomieszczenie: 
-Siedemdziesiąte Szóste Głodowe Igrzyska uważam za otwarte!"

Gdy podczas Ćwierćwiecza Poskromienia Katniss zniszczyła arenę i została uwolniona przez rebeliantów, stało się jasne, że właśnie rozpoczyna się wojna. Peeta trafił do niewoli, a jego los pozostaje tajemnicą. Dwunasty dystrykt został zrównany z ziemią i tylko nieliczni zdołali uciec. Dziewczyna z kolei trafia do legendarnej Trzynastki- podziemnego dystryktu, który wbrew zapewnieniom Kapitolu, nadal istnieje, a co więcej intensywnie przygotowuje się do rebelii, która ma wyzwolić obywateli spod jarzma prezydenta Snowa. I to właśnie Katniss ma odegrać kluczową rolę w powstaniu. Ma stać się Kosogłosem- symbolem oporu dodającym ludziom ducha walki. Nie jest to jednak proste. Dwukrotny udział w igrzyskach poorał dziewczynę mapą blizn- nie tylko tych fizycznych, ale głównie psychicznych. Przybita ogromem śmierci zadanej z jej powodu, i niepewnym losem Peety, dziewczyna nie chce po raz kolejny stać się pionkiem w czyichś rękach. Kiedy jednak zgadza się, zaczynają dręczyć ją wątpliwości. Czy ludzie, którym zaufała są naprawdę po jej stronie? Czy oślepiona żądzą zemsty nie popełnia błędu? I najważniejsze- kto tak naprawdę jest wrogiem, a kto przyjacielem?

„Nazywam się Katniss Everdeen. Dlaczego nie zginęłam? Powinnam nie żyć. Byłoby najlepiej dla wszystkich, gdybym odeszła…”. 

Nie da się nie zauważyć jak wielką przemianę psychiczną przeszli bohaterowie za sprawą igrzysk. Trybuci, którzy przeżyli muszą toczyć nieustanną walkę w swoim wnętrzu. Krwawe rany w ich psychice już nigdy się nie zagoją. Podobnie wygląda sprawa z ich rodzinami- musieli stać się twardsi niż kamień by dać radę żyć dalej ze świadomością, że ich bliscy zostali wysłani na pewną śmierć. I wreszcie wojna, ona niszczy najbardziej. Dzieci muszą zbyt wcześnie dorosnąć, śmierć staje się czymś powszechnym i zmienia wszystkich nie do poznania. Bardzo się cieszę, że autorka o tym nie zapomniała. Często zdarza się tak, że po masie tragicznych doświadczeń bohaterowie dochodzą do siebie i żyją dalej jakby nic się nie wydarzyło, wspominając tylko od czasu do czasu tragedię, która ich spotkała. A przecież to nie jest takie proste. Czy można zapomnieć o tym, że twoi znajomi byli mordowani z zimną krwią, że ty sam byłeś katem? Na pewno nie. Z trylogii Collins emanuje więc ogromna autentyczność a emocje są całkowicie prawdziwe i wprost namacalne.

„Pozbierać się jest dziesięć razy trudniej niż rozsypać”.

Autorka skupiła się na wyznaczonym celu i brnęła ku niemu niezwykle konsekwentnie. Celem była rebelia i to właśnie jest głównym tematem książki. Niektórzy mogą być nieco rozgoryczeni, że autorka nie pociągnęła niektórych wątków tak, jak oczekiwaliby tego czytelnicy. Ale moim zdaniem to dobrze, bo dzięki temu historia jest dokładnie taka, jaka powinna być- brutalna, nieprzewidywalna i szczera, a nie pisana na siłę i pod publiczkę. Nie było tu więc zbyt wiele miejsca na ckliwe momenty i zbędne słowa. Autorka postawiła na autentyczność i to był strzał w dziesiątkę.

"To jedyna rzecz, co do której mój lekarz prowadzący może mieć rację. Nie ma powrotu do tego, co było. Więc możemy równie dobrze iść dalej."

Jak zapewne większość z Was, byłam też bardzo ciekawa jak rozwiąże się konflikt uczuciowy w sercu Katniss. Gale czy Peeta? Oto jest pytanie. A na odpowiedź trzeba czekać niemal do ostatniej strony. Wojna pochłania bowiem wszystkie emocje. Uczucia też. Musicie więc liczyć się z tym, że trzeba dać Katniss czas by w ogóle zaczęła się nad nimi zastanawiać. Romantyków może trochę rozczarować więc ten wątek ale ja wyjątkowo nie narzekam. To nawet lepiej, że autorka nie roztrząsała tak kwestii sercowych, a skupiła się na tych ważniejszych a zarazem tak często niesłusznie pomijanych.

Więc kiedy szepce: - Kochasz mnie. Prawda czy fałsz? Odpowiadam: - Prawda”.

O CZYM?  Ostatni akord w śpiewie kosogłosa. Czy jego pieśń będzie na tyle silna by poprowadzić lud ku zwycięstwu? Jedno jest pewne, show wciąż trwa, a kamery są nadal włączone. Z tą różnicą, że teraz areną stało się całe państwo, a trybutami każdy obywatel. Teraz nie chodzi o to, by tylko jeden z nich przetrwał. Teraz jeden musi zginąć, a to Katniss ma wycelować strzałę prosto w jego serce. Stawka też jest o wiele wyższa- wolność, spokój, odkupienie. Fanów trylogii nie muszę namawiać do sięgnięcia po finał, jednak ci, którzy wciąż się wahają powinni natychmiast zmienić zdanie, bo seria jest jedną z tych, które absolutnie trzeba mieć w swojej kolekcji. „Igrzyska śmierci” były niebywałe, „W pierścieniu ognia”- o dziwo jeszcze lepsze, za to „Kosogłos” przerósł wręcz moje oczekiwania. Mam nadzieję, że i Was pochłonie bez reszty ten okrutny świat przyszłości. Polecam!
Ocena:
10/10
Pozycja obowiązkowa

Trylogia:
>„Kosogłos”<


9 maja 2014

„Świat nocy”- Rob Thurman



Nie taki elf słodki jak go malują

Lubicie elfy? Ja bardzo. To mityczne istoty niezwykle piękne, mądre i tajemnicze. A jak wiadomo im więcej postać ma sekretów, tym ciekawsza staje się w naszych oczach. Elfy pojawiały w folklorze i mitach niemal wszystkich kultur. Nic więc dziwnego, że były przedstawione pod wieloma różnorakimi postaciami. Istnieją więc elfy światła, mroczne elfy, psotne chochliki… Rob Thurman wzgardził jednak tymi wszystkimi stworzeniami, zebrał do kupy wszystko co najgorsze i uszył zupełnie nowego, okropnego, plugawego elfa równie nieatrakcyjnego z zewnątrz co w środku i nadał im nowe imię- Auphe.

„Aby przeżyć w prawdziwym świecie, trzeba zostawić za sobą fantazje i wyobrażenia. Problem polega na tym, że nie wszystko to jest fantazją. […] Potwory są wśród nas. Zawsze tak było i pewnie już tak zostanie. Zawsze o tym wiedziałem i miałem świadomość, że sam jestem jednym z nich- przynajmniej w połowie.”

Jednym z takich potworów jest Kaliban Leandros- główny bohater i narrator „Świata nocy”. Zrodzony z auphe i ludzkiej kobiety jest jednak w połowie człowiekiem a owa potworność to jedynie stereotyp, który wytworzył się w jego wyobraźni. Pewnej okropnej nocy mrok upomina się jednak po Kala i chłopak zostaje porwany. Znika w bramie prowadzącej do świata grendeli (jak sam nazywa auphe) i choć wraca po dwóch dniach dla niego minęły dwa lata. Niko- brat Kala jest gotowy zrobić wszystko, bo chronić go przed grendelami. Dlatego poświęca się temu zadaniu całkowicie, godząc się przy tym na ciągłą ucieczkę i masę niebezpieczeństw. Gdy bracia znajdują w końcu miejsce gdzie czują się bezpieczni, a ich koszmary zdają się blednąć, okazuje się, że to dopiero początek. Auphe wciąż szukają Kala a ich plan okaże się jeszcze bardziej potworny niż można przypuszczać.


„Powiedzenie głosi, że lew pożera tylko ostatnich uciekających, ale grendele są bardziej zachłanne. Pożerały także środkowych, a nawet część biegnących na czele, jeśli ci potknęli się choć raz.”

Zacznijmy od Kala, bo o nim jest cała opowieść. Czy faktycznie jest potworem jak sam uważa? Cóż, nie bardzo. To całkiem zwyczajny dziewiętnastolatek, który lubi spać, jeść i mieć święty spokój. Podziwia kształty swojej koleżanki z pracy, przedrzeźnia starszego brata i lubi wygłaszać cięte riposty. Mroczna rodzinka nie pozwala mu jednak cieszyć się tymi pozorami normalności. Od czterech lat chłopak ucieka, choć zaczyna męczyć go już takie życie. Kal to absolutnie fantastyczny chłopak i doskonały narrator. Jego teksty czyta się z niegasnącym zachwytem. Chłopak jest pyskaty- jak by to powiedziała moja mama, zabawny i przede wszystkim szczery do bólu. Nie wyobrażam sobie by ktoś mógł go nie polubić. Podobnie jak jego brata Niko. Wyobraźcie sobie tylko: nauczyciel sztuk walki, oczytany, inteligentny, równie zabójczy co taktowny. Fanatyk zdrowej żywności, którego nic nie jest w stanie wyprowadzić z równowagi. Dla swojego brata jest gotów poświęcić wszystko. Mój zachwyt bohaterami okazał się tak wielki, że nazwałam swoje dwa półdzikie koty ich imionami. One też ciągle uciekają. Nawet kolor futerek pasuje!

„Tworzysz zmarszczki na wodzie. Zmarszczki przechodzą w fale. Fale zwracają uwagę, a na to nie możemy sobie pozwolić. Fale zatapiają tych, którzy je wywołali.”

Nie da się uniknąć pewnego rzucającego się w oczy porównania braci Leandros do duetu Dean & Sam Winchester ze znanego serialu Supernatural. Z tą różnicą, że bracia Winchester sami pchają się w objęcia demonów, podczas gdy bracia Leandros chcą uciec przed nimi jak najdalej. Jednak jedni i drudzy nie boją się wyzwań i potrafią skutecznie skopać wszelkim potwornościom tyłki.

Jeśli chodzi o innych bohaterów to autor stawia raczej na jakość a nie na ilość. Nie ma ich zbyt wielu, ale każdy jest na swój sposób wyjątkowy i nie da się ich zapomnieć. Szczególnie zaintrygowała mnie pewna mała rudowłosa jasnowidzka, niestety jej wątek został bardzo spłycony i nie mogłam poznać jej bliżej. Prawdopodobnie jej postać rozwinęła by się w kolejnych częściach, jednak próżno szukać ich na półkach księgarń gdyż wydawnictwo padło i nikt jak na razie nie wykazał zainteresowania przejęciem serii. Jednak jeśli się obawiacie zaczynania niewydanej serii, mogę uspokoić, że zakończenie jest na tyle zamknięte, że można je uznać za koniec historii.

„Wiara to dziwna rzecz- dużo szybciej się ją traci niż zyskuje.”

O CZYM?  Opowieść dwóch braci uciekających przed okrutnym wrogiem. Równie zabawna, co ekscytująca jak jazda kolejką górską. Historia braterskiej miłości, poświecenia i odwagi. W sumie nie wiem czemu akurat Świat NOCY bo potworności zupełnie nie zwracają uwagi na porę dnia. Jest to raczej przenośnia, bo mrok jest tu wprost namacalny. Choć pojawiały się pewne wzmianki autor nie rozwinął w powieści żadnego wątku romantycznego. Nie utoniecie więc w lukrze i miłosnych wyznaniach, dostaniecie za to sporą dawkę akcji, walk i adrenaliny. Tempo powieści jest bardzo szybkie i dynamiczne, stale coś się dzieje, czytelnik jest rzucany ze skrajności w skrajność. Gwarantuję wiec, że nie będziecie się nudzić i przeżyjecie ekscytującą przygodę.

Ocena:

7/10


7 maja 2014

„Niezgodna” (film)


Opis:
W metropolii wzniesionej na ruinach Chicago idealne społeczeństwo budowane jest na zasadzie selekcji. Każdy nastolatek musi przejść test predyspozycji określający jego przynależność do jednej z pięciu grup. Jeśli nie posiadasz żadnej z pięciu kluczowych cech, będziesz żyć na marginesie. Jeśli zaś masz więcej niż jedną z nich, jesteś NIEZGODNYM i czeka cię całkowita eliminacja. Chyba że – tak jak Beatrice – uda ci się uciec i znaleźć drogę do podziemnego świata ludzi, którzy zdecydowali się rzucić wyzwanie bezdusznemu systemowi. Beatrice musi znaleźć w sobie dość odwagi, by zaryzykować wszystko w walce o to, co kocha najbardziej.

Zwiastun:


Recenzja:
(Nie) zgodna z systemem

Mogę śmiało powiedzieć, że jestem fanką wszelkich dystopijnych opowieści. Wizje przyszłości fascynują, zadziwiają, skłaniają do refleksji. Nic dziwnego, że są tak popularne, w końcu „co by było gdyby?” to chyba ulubione pytanie ludzkości. Moje też. Na fali „Igrzysk śmierci” powstało wiele podobnych opowieści, których tytuły można naprawdę długo wymieniać. Moda szybko przeciekła też do filmu, w końcu rzesza fanów książki to pewny zysk i darmowa reklama dla twórców. Adaptacje mają jednak to do siebie, że nie zawsze są takie jak oczekują tego fani powieści. Jak było w przypadku „Niezgodnej”? Przyznam, że nie czytałam książki, więc nie zrobię porównania, ale chętnie podzielę się z wami moją opinią na temat filmu.



Tris żyje w przyszłości w zniszczonym Chicago. By zapewnić obywatelom bezpieczeństwo i stabilizację wokół miasta wzniesiono mur, a społeczeństwo podzielono na pięć grup z jasno określonymi celami. W mieście panuje jedna podstawowa zasada: Frakcja ponad pokrewieństwo. Każdy nastolatek po przejściu specjalnego testu określającego jego predyspozycje może samodzielnie dokonać wyboru, do której grupy będzie przynależał. Zmiana frakcji oznacza jednak opuszczenie rodziny a od dokonanego wyboru nie ma już odwrotu. Test jest więc bardzo pomocny przy wyborze, jednak może okazać się też śmiertelnie niebezpieczny. Jeśli dana osoba wykazuje cechy odpowiadające wszystkim grupom, zostaje uznana za niezgodną, a jednocześnie niebezpieczną dla obowiązującego systemu. Podczas testu okazuje się, że to właśnie Tris jest niezgodna. Dziewczyna musi pilnie strzec swojej tajemnicy, okazuje się bowiem, że rząd chce jak najszybciej wyeliminować niewygodnych obywateli.



Jak już wspominałam, nie znam powieści Veronici Roth więc nie omówię różnic i podobieństw. Film jednak ma w sobie coś, co jasno sugeruje, nawet tym żyjącym w błogiej nieświadomości, że mamy do czynienia z adaptacją. W akcję wprowadza nas główna bohaterka opowiadając dokładnie o świecie, w którym żyje i o prawach, które nim kierują. Przedstawia nam też swój stosunek do tego świata i wątpliwości, które nią kierują. Co ciekawe, wstęp nie nudzi a wręcz zaciekawia odbiorcę. Później, kiedy zaczyna się trochę więcej dziać jakimś sposobem akcja zaczyna odrobinę nudzić. Nie wiem jak to się stało, ale całość przypominała bieganie w zwolnionym tempie: niby jest fajnie, niby się dzieje, ale widz nie może jakoś odnaleźć się w tej historii.



Moje lekkie znudzenie może wynikać z faktu, że produkcja jest bardzo długa, trwa bowiem niemal 2 i pół godziny! Siłą rzeczy rozkręca się więc też nieco dłużej niż przeciętny film. Jednocześnie dostajemy całkiem sporo faktów, a znacznie mniej dynamizmu. Później jednak za sprawą pewnego odkrycia akcja nabiera tempa i robi się coraz ciekawiej.


Siłą rzeczy nasuwa się oczywiste porównanie do klasyka, czyli „Igrzysk śmierci”. Choć historie są inne możemy tu dostrzec kilka istotnych podobieństw. W „Igrzyskach…” naród podzielony jest na dystrykty, z kolei „Niezgodna” preferuje podział na frakcje. Zasada jest niemal ta sama, z tą różnicą, że w drugim przypadku obywatele mają prawo wyboru, do której grupy chcą należeć. Kolejny wspólny mianownik to okrutna władza, nie będę jednak zdradzać zbyt wiele, by nie psuć wam przyjemności odkrywania. Bardzo podobne okazały się też główne bohaterki, obie są bardzo silne, waleczne i nie boją się zbuntować. Zarówno jedną i drugą darzę szczerą sympatią.


Aktorzy spisali się całkiem nieźle. Na szczególne brawa zasługuje Shailene Woodley, która świetnie odegrała rolę Tris, jej filmowy brat (Ansel Elgort) też świetnie się spisał i chętnie zobaczę tą parę razem w kolejnym filmie „Gwiazd naszych wina”. Odnośnie Theo Jamesa, grającego Cztery nie mogę wiele powiedzieć. Moim zdaniem był trochę sztuczny i grał niemal cały czas z taką samą miną. Wiem, że w filmie udawał twardziela, ale bez przesady. Zachwycona jestem za to grą aktorską Jaia Courtneya (Eric) oraz Kate Winslet (Jeanine).
Na uwagę zasługuje też oprawa muzyczna. Całej listy możecie posłuchać TUTAJ, ja natomiast zaprezentuję piosenkę, która mi najbardziej zapadła w pamięć:


Podsumowując moją przydługą opinię: film w ogólnym rozrachunku wypada całkiem przyzwoicie, jednak nie zrobił na mnie takiego wrażenia jak tego oczekiwałam. Z jednej strony jestem strasznie ciekawa jak potoczą się losy bohaterów, a z drugiej wciąż pamiętam niezbyt porywający początek. Dlatego ostatecznie wystawiam po prostu dobrą ocenę.

Ocena:

6/10


2 maja 2014

Jakim jestem czytelnikiem?


Na początek serdecznie dziękuję Melonowi z bloga Melon dotcom za zaproszenie do zabawy.
Polega ona na tym, by podzielić się z czytelnikami, kilkoma faktami dotyczącymi naszego czytelniczego życia. Mam nadzieję, że choć trochę Was to zaciekawi J

1 Nie zawsze lubiłam czytać. Kiedyś była to dla mnie najgorsza kara. Jednak pani z biblioteki w podstawówce okłamała mnie, że nie zdam do następnej klasy, jeśli nie wypożyczę choćby jednej książki. A, że Patka zawsze łatwowierną była- uwierzyła. O dziwo wciągnęło mnie do tego stopnia, że teraz czytam nałogowo. Kto by pomyślał? Pozdrawiam panią Izę!
2 Jestem szczęśliwą posiadaczką ponad 300 książek (wybaczcie ale straciłam rachubę)…
3… niestety około połowy nie zdążyłam jeszcze przeczytać. Za dużo kupuję- za wolno czytam.
4 No właśnie, jeśli o kupowanie chodzi- jestem uzależniona od promocji! Kiedy widzę książkę za 10 zł nie potrafię się opanować. Wychodzę z założenia, że i tak kiedyś kupię tą książkę tylko, że wtedy będzie już droższa. Patrzcie jaka zapobiegliwa!
5 Nie jestem w stanie pozbyć się (sprzedać, wymienić, broń Boże nie myślę o wyrzuceniu!) książek, z których „wyrosłam” bądź mi się nie podobały. Cóż, lubię je po prostu mieć.
6 Nie lubię e-booków. Jeśli chodzi o książki jestem tradycjonalistką. Lubię je wąchać, głaskać i tak dalej. I o ile w naszym środowisku takie zachowania są normalne, tak wąchanie czy gładzenie monitora już nie bardzo :-P Nie znaczy to, że w ogóle nie czytam e-booków. Czasem mi się to zdarza. Nie mam jednak czytników, więc czytam na telefonie, bądź komputerze, co moje oczy niestety długo pamiętają…
7 O ile e-booków nie lubię, tak audiobooków nie cierpię. Słuchałam tylko jednego- „Jądro ciemności” (do szkoły)- co tu dużo mówić, zasnęłam po minucie.
8 Ciężko mi zawsze zacząć czytanie nowej książki, ale kiedy mnie wciągnie nie ma siły, która oderwała by mnie od lektury.
9 Moje ulubione gatunki to fantasy, dystopie i romanse. Nie przepadam za to za kryminałami i biografiami.
10 Ulubione książki: „Cień wiatru” i „Marina” Zafona, „Baśniarz” Michaelis, „Nacja” Pratchetta, „Trylogia czasu”- Gier i „Percy Jackson”- Riordana.
11 Lektur dla zasady nie uznaję za książki i w ramach buntu nie czytam. Teraz, chwile przed maturą odrobinę tego buntu żałuję.
12 Nie lubię wypożyczać książek. Zdecydowanie wolę mieć je na własność.
13 Lubię pożyczać książki, ale tylko zaufanym osobom. Kilka razy przekonałam się jak ludzie potrafią zniszczyć powieść i więcej do tego nie dopuszczę. Swoją drogą, nawet nie mam pojęcia jak trzeba się starać, żeby tak oszpecić książkę…


I to tyle jeśli chodzi o moje fascynujące czytelnicze życie. Do zabawy zapraszam Avenxa z bloga The world of my reviews , dziewczyny  z Blasku książek i Oli z bloga Tam gdzie liczy się słowo.


zapraszam też na poprzedni post zapowiedziowy:


Pozdrawiam,
Patka

Zobacz też:

.